
Jak dbać o futro
Zacznijmy od tego, że maine coony mają bardzo różne futro. Od długiego i jedwabistego, do krótkiego i watowatego. Okrywa jednych kotów jest raczej cienka, innych z kolei będzie bardzo gruba. Różny jest również stosunek i proporcja włosa okrywowego do podszerstka. U tak zwanego nowego typu futro jest raczej krótkie, ale występuje bardzo duża ilość podszerstka, a więc mówiąc potocznie waty. Dalej, futro może mieć skłonność do przetłuszczania się, albo odwrotnie, być suche. Jedne koty zrzucają dużo futra, inne mniej. Wszystko to przekłada się na stopień trudności w utrzymaniu okrywy. Niektóre z moich kotów są całkowicie bezobsługowe. Nie wymagają w zasadzie czesania, z wyjątkiem rzadkich okresów linienia. Nie tylko nie robią się u nich kołtunki, ale futro wygląda zawsze na zadbane i wyczesane. U innych z kolei włos się plącze i mimo częstego czesania wydają się zawsze potargane, mają też tendencję do tworzenia się kołtunów. Ich czesanie to więc trochę syzyfowa praca. Kot jednak, którego futro zaniedbamy, może dorobić się „dredów”, twardych, zbitych kul albo wałków, czy też całych sfilcowanych miejsc, których obecność na pewno przysparza kotu dyskomfortu.
Musimy również mieć na uwadze, że czeszemy kota nie po to, żeby ładnie wyglądał, ani nie dlatego, żeby nie mieć sierści w mieszkaniu. Czeszemy kota dla jego zdrowia i dobrostanu. Czesanie nie służy naszej wygodzie i w ten sposób nie pozbędziemy się sierści w mieszkaniu. Nawet więcej, czesanie może stymulować zrzucanie włosa w większych ilościach. Czesanie kilka razy w tygodniu jest całkowicie kotu niepotrzebne. Co więcej, nadmiernym albo nieumiejętnym czesaniem możemy znacząco przerzedzić okrywę włosową, która u niektórych maine coonów jest dość cienka. A przede wszystkim koty w większości nie przepadają za tą czynnością. Oczywiście zdarzają się wielbiciele szczotki i wtedy czesanie może być sesją utrwalania więzi.
Pamiętajmy więc, że decydując się na obecność kota w naszym życiu, musimy pogodzić się z sierścią w mieszkaniu. Musimy również zgodzić się z tym, że nasz kot będzie wyglądał na co dzień jak maine coony na zdjęciach. Piękne koty, które widzimy w internecie, są odpowiednio przygotowywane do sesji albo na wystawy, kąpane, pudrowane i czesane. Nasze maine coony po prostu nie będą tak wyglądać. Wiele kotów ma sierść, która zawsze będzie wydawać się potargana.
Dopóki nie stwierdzamy obecności dredów albo martwej sierści do wyczesania, nie ma powodu, żeby prześladować kota szczotką. Nie jestem zwolennikiem również używania suchych szamponów albo innych preparatów tylko dlatego, żeby kot wyglądał ładnie. Pamiętajmy, że kosmetyk kot zliże z siebie, co zapewne nie przysporzy mu zdrowia. Z drugiej strony oczywiście, musimy trzymać rękę na pulsie, kontrolować sytuację i interweniować od razu, zanim sprawy wymkną się spod kontroli i pozostanie już tylko wizyta u groomera albo wręcz ostrzyżenie kota.
Większość kotów czesania nie lubi, część z nich reaguje na nie złością. W przypadku bardziej opornych osobników ograniczmy się tylko do niezbędnych interwencji, a przede wszystkim kontroli na okoliczność dredów. Kiedy wyczujemy, że się robią, można poprosić drugą osobę o pomoc, ubrać kurtkę i rękawiczki (z obciętymi palcami dla lepszego wyczucia) i przystąpić do akcji. Ja też mam bardziej oporne osobniki, czasami potrzebny jest przymus bezpośredni, jednak radzę sobie i nie dopuszczam do sytuacji krytycznej.
Czy maine coony należy kąpać?
Generalnie nie ma takiej potrzeby. Koty kąpie się przed wystawą, żeby wyglądały pięknie. Koty również można wykąpać, jeśli jest ku temu powód, bo się pobrudziły. Szczególnie koty wychodzące. Ja swoich kotów nie kąpię, poza sytuacjami, kiedy dojdzie do wypadku, na przykład w drodze do weterynarza, a i wtedy staram się umyć tylko tyle kota, ile konieczne. Raz w życiu próbowałam wykąpać kota i to było dość traumatyczne, zarówno dla mnie, jak i dla kota, który sechł całymi godzinami, bo suszarka to było już dla niego nadto. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak długo suszy się futro. Rozumiem jednak, że i tutaj trzeba stosować podejście indywidualne. Wszystko zależy od kota i jego stylu życia. Jeśli wychodzi na wolierę albo do ogrodu, chodzi na spacery na smyczy, jeżeli zwiedza zakurzone miejsca w domu, kąpiel może być uzasadniona.
Czy maine coony powinny jeździć do gromera?
Nie, jeżeli opiekun radzi sobie z utrzymaniem sierści w domu. I tak jest najlepiej dla kota. Wizyta u groomera, nawet najlepszego, to zawsze dla zwierzęcia stres. Dla urody zdecydowanie takie wizyty odradzam. Oczywiście są koty bardzo trudne w obsłudze, czasami w związku z jakimiś wcześniejszymi traumami. Niemniej jednak wierzę w to, że w domu można sobie poradzić na tyle, żeby nie dopuszczać do filcowania przy sierści i utworzenia dredów.
Czy maine coony wymagają strzyżenia?
Nie. Maine coonom nie robi się fryzur, ani nie ma potrzeby skracania włosa. Natomiast skrajnych przypadkach stosuje się golenie, może ściślej strzyżenie futra do samej skóry. Dotyczy to szczególnie przypadków zaniedbania, ale może być potrzebne wobec fali upałów, czy w sytuacji, kiedy kot ubrudzi się czymś trudnym do zmycia, może również się zdarzyć, że w wyniku choroby nie jest w stanie radzić sobie z higieną. Innymi słowy, nie dotyczy to normalnej pielęgnacji.
Jak czesać kota?
Nie ma uniwersalnej reguły. Jedne koty po prostu lubią czesanie, inne go nie znoszą. Ja głaszcząc koty na bieżąco sprawdzam stan ich futer. Wiem, które obszary są problemowe. Sprawdzam brzuszek, paszki, pachwiny, a przede wszystkim nogi z tyłu i okolice pod ogonkiem. Czuję też pod ręką, że należy wyczesać martwą sierść, często też podczesuje sklejone kryzy. Nie zabieram się raczej nigdy do czesania kota jako całościowego zabiegu. Raczej robię to po trochu, sposobem, przy pieszczotach, albo kiedy kot jest rozespany, i zawsze tyle, na ile mi pozwoli. Czasem potrzebne są bardziej zdecydowane interwencje, na przykład w przypadku problemów toaletowych. Brudną pupę z oczywistych względów trzeba umyć natychmiast i tutaj nie ma negocjacji. W przypadku powtarzających się problemów higienicznych warto po prostu podciąć futro pod ogonem i z tyłu na nogach.
Jak często czesać kota? Znowu zależy okresu w roku i intensywności linienia. Można przyjąć, że stan sierści warto na pewno skontrolować raz na dwa tygodnie.
Jakich sprzętów potrzebujemy do czesania?
Podstawą powinien być gęsty metalowy grzebień. Szczotki się zwykle nie sprawdzają, bo nie docierają do sedna problemu, czyli nie wyciągają skutecznie martwej i sfilcowanej sierści. Dobre są do głaskania kota, do treningu i przyzwyczajania kota do czesania. Grzebień powinien być możliwie jak najmniejszy, bo wtedy będzie nam nim łatwiej i precyzyjniej manewrować i docierać do miejsc, które wymagają wyczesania. Kupując grzebień w internecie należy uważać, ponieważ łatwo źle ocenić rozmiar. Na rynku są duże grzebienie z przeznaczeniem zapewne dla psów, ale i tak sprzedawca opisze je jako dla psa i kota. Grzebienia te bywają również dla nas absurdalnie rzadkie. Im grzebień jest gęstszy, tym lepiej. Ja używałam nawet grzebienia do pasożytów i pcheł. Mniej gęsty grzebień może okazać się zupełnie bezużyteczny, ponieważ nie będzie wyciągał martwej sierści.
Grzebień powinien być wytrzymały, żeby dobrze wyczesywać kołtunki i sfilcowaną sierść. Grzebienie w całości wykonane z metalu były najlepszą opcją, niestety nie zdarzyło mi się znaleźć takiego odpowiedniej wielkości i gęstości (zwykle są za duże). Te z plastikową rączką gubią bardzo szybko zęby. Niestety wiele grzebieni na rynku jest kiepskiej jakości, zużyłam i wyrzuciłam co najmniej kilka. U nas sprawdzają się grzebienie marki Vivog, są naprawdę wytrzymałe.
Grzebień najlepiej kupić w sklepie groomerskim. W specjalistycznych w sklepach dostępne są są niewielkich rozmiarów grzebienie, które w opisie mają przeznaczenie do czesania pyska, uszu albo szyi psa. Dla nas chodzi o to, że takim grzebieniem można manewrować precyzyjnie, a o to właśnie chodzi. Maine coony mają bardzo różną sierść. Krótką na głowie i karku, dłuższą na bokach. Krótsza sierść też wymaga przeczesania, a kryza i włosy na bokach głowy zwykle wymagają czesania na bieżąco. Problemowe bywają również paszki, gdzie lubią tworzyć się dredy. Wszędzie tam przyda nam się mniejszy grzebień. Mały grzebień to też większy komfort dla kota i mniejszy obszar i mniejsze ryzyko zaczepienia nim o skórę czy kość (grzebień zawsze staramy się trzymać płasko).
Trymer haczykowy jest sprzętem którego raczej nie używamy dla maine coonów, a jeżeli, to trzeba to robić z dużym wyczuciem, ponieważ możemy nadmiernie przerzedzić sierść kota. Wszystko zależy od pokrywy, jaką posiada nasz kot. W przypadku bardzo gęstego podszerstka, albo w okresach bardzo intensywnego linienia, trymer może być pożyteczny. Ja go praktycznie nie używam.
Nieodzownym natomiast sprzętem do wycinania kołtunków są odpowiednie nożyczki. Ja używam nożyczek do haftu. Są malutkie i łatwo nimi manewrować. Można je również bez problemu kupić i uzupełnić zapasy. Trzeba jednak uważać. Wycinając kołtunki bardzo łatwo zaciąć kota, ponieważ kocia skóra jest elastyczna, więc czasami trudno wyczuć granice między kołtunkiem i skórą. Dlatego potrzebny jest nam mały delikatny sprzęt. Warto najpierw palcami nieco rozluźnić kołtunek, albo naciąć go, najlepiej w poziomie. Wtedy będziemy łatwiej mogli go rozluźnić i oddzielić od skóry. Kołtunki wycinamy na brzuchu, pod paszkami, w pachwinach i pod ogonkiem albo z tyłu na udach. Gorzej jednak, kiedy dojdzie do sfilcowania futra pokrywy zewnętrznej na plecach czy bokach. Wycięcie futra w takim miejscu uczyni wyrwę w okrywie. Dlatego powinniśmy zdecydowanie przeciwdziałać problemom w tym miejscu. Głaszcząc kota jest nam łatwo wyczuć, że zbiera się martwa sierść i kot wymaga czesania. Jeśli już poczujemy, że otworzy się filc, w takiej sytuacji rzeczywiście przyda się trymer.
Szczotka przyda nam się mniej, możemy jednak wykorzystywać ją do po pierwsze przyzwyczajania kota do czesania. Po drugie czesać nią kota, dla przyjemności, jeśli lubi ten zabieg. Szczotką jednak nie wyciągniemy martwego futra i będzie nam raczej trudno poradzić sobie z splątanym włosem. Zasadą powinniśmy się kierować podobną jak w przypadku grzebienia. Po pierwsze powinna mieć metalowe zęby, po drugie im mniejsza szczotka, tym łatwiej nią manewrować i tym lepiej będzie tolerowana przez kota.
A jak jest z czesaniem kity? Z kitą trzeba uważać i właśnie dlatego tutaj przyda nam się szczotka, ale również przyda nam się dużo wyczucia. Ogon należy od czasu do czasu przejechać ręką, ja przyzwyczaiłam do tego gestu koty jako uzupełnienie pieszczot. Zdarzyło mi się bowiem, że w tym miejscu również powstały dredy. Ubytek futra na ogonie będzie długo widoczny, ponieważ ogon długo odrasta. Można się spotkać z opiniami, że ogona lepiej nie czesać. Jest to nieprawda, jednak należy go czesać bardzo ostrożnie i delikatnie. Bywa również, że kot nie wymaga tego zabiegu wcale.
Poniżej na pierwszym zdjęciu: grzebień marki Vivog. Na drugim: mały metalowy grzebień, nożyczki do haftu, mała szczotka i trymer haczykowy.


Sposoby na sierść w domu
Szczerze? Narzekania właścicieli maine coonów na sierść w domu nie robią na mnie wrażenia. W porównaniu do dachowców, a także wielu psów, sierść maine coonów to problem niewielki. Psów nie miałam, przynajmniej ostatnio, znam natomiast sierść dachowców, twarde włoski, które niczym szpileczki wbiją się w meble i materiały. Sierść maine coonów jest zupełnie inna, przypomina raczej watę i jest bardzo łatwa do zebrania. Uważam również, że poza okresami silnego linienia, które zresztą dotyczą tylko niektórych z moich kotów, maine coony zrzucają stosunkowo niewiele. Zwierzak w domu to zawsze problemy i sprzątanie. W przypadku maine coonów jednak naprawdę problem jest umiarkowany.
- Dobry odkurzacz
Na większej przestrzeni sprawdzi się zapewne robot sprzątający, na mniejszej zdecydowanie lepszy będzie odkurzacz pionowy. Zanim więc zainwestujemy w robota, zastanówmy się, jak mamy urządzone mieszkanie i co zwykle leży na ziemi. Będziemy musieli bowiem wszystko najpierw pozbierać i posprzątać, kocie zabawki, miski, kabelki, inaczej nasz robot będzie chciał je wciągnąć albo wyczyścić. Warto również sprawdzić wysokość robota i wysokość szafek czy innych mebli, pod które ma wjeżdżać. Ja osobiście sprzedałam robota, który kupiłam kilka lat temu dość się nierozważnie, ponieważ wszystkich tych kwestii nie przemyślałam wcześniej. U nas znakomicie lepiej sprawdza się odkurzacz pionowy, którego używam kilka razy dziennie, sprzątając na bieżąco. W tym celu niezastąpiony jest Dyson, my mamy Dysona v15 ze specjalną szczotką zapobiegającą w plątaniu się sierści. Nie chciałam inwestować w dysona, nie lubię drogich marek. Wcześniej, tym razem już po starannym rozeznaniu w internecie, kupiłam Xiaomi Dreame i to był błąd. Pomijam, że miałam z tym odkurzaczem od początku problemy, ale po prostu w sensie mocy nie radził sobie ze szczególnymi wymaganiami w naszym mieszkaniu. Miałam w życiu wiele odkurzaczy, Dyson pierwszy i jedyny ściąga sierść z dywanu jednym pociągnięciem. Zbiera także najmniejsze drobinki żwirku z podłogi, a co najważniejsze, nic z niego nie wylatuje przy przenoszeniu. Szczotka do tapicerki również zbiera bardzo dobrze sierść. Fakt, jest drogi, ciężki i nieporęczny i pracuje tylko jeśli trzymamy wciśnięty guzik. Co zaś do tradycyjnych odkurzaczy – jeśli taki wolicie, postawcie na markę Karcher. Tak, mam myśli odkurzacz przemysłowy. Karchery są różne, nie tylko wyglądające jak ogromna żółta beczka. Są też mniejsze i poręczniejsze, szare lub srebrne.
- Gumowa szczotka do sierści
Zapomnijcie o rolkach. Są niewydajne, po kilku ruchach są oklejone sierścią i trzeba zrywać kolejny płatek, co czasami bywa irytująco trudne. Gumowa szczotka jest znacznie szybsza, świetnie ściąga sierść zarówno z tapicerki, jak i z ubrań. Na Allegro można dostać wiele innych sprzętów, między innymi gumowe rękawice albo inne narzędzia przeznaczone do ściągania sierści. Zapewne co komu pasuje, ja nigdy ich nie kupowałam, ponieważ u nas szczotka robi robotę.
- Suszarka bębnowa
Sama od lat używam pralko-suszarki i nie wyobrażam sobie życia bez niej, dopiero jednak od innych właścicieli i hodowców, dowiedziałam się, jak działa osobna suszarka. Jest lepsza i skuteczniejsza, doskonale usuwa sierść. Dlatego zdecydowanie warto w nią zainwestować. Żałuję, że przy remoncie kuchni nie wiedziałam o tym, bo mogłam ją uwzględnić w projekcie. Teraz już nie mam miejsca, ale będę to mieć na uwadze przy kolejnych zmianach w domu. Pralko-suszarka też w jakimś sensie usuwa sierść, część jej w postaci sfilcowanych kulek można znaleźć na gumowym kołnierzu przy drzwiach, część jednak zostaje.
- Leniuch
Zestaw miotła plus szufelka typu „leniuch” (oba na kiju). Sprzęt ten jest u nas niezbędny do podmiatania na bieżąco, nie tylko sierści, ale i rozsypanego żwirku.
- Właściwa dieta
Na stan sierści ogromny wpływ ma dieta i suplementy w postaci kwasów omega. Ich stosowanie może znacząco obniżyć ilość zrzuconego włosa. Na ten temat więcej w zakładce Suplementy.
- Materiały, wzory, kolory
Do życia z kotem i dzielenia mieszkania trzeba się przyzwyczaić, zaadoptować i wypracować własne sposoby. Nie możemy oczekiwać, że nic się nie zmieni w naszym życiu. Oczywiście, będziemy mieć więcej pracy i więcej bałaganu. Ja powiem szczerze sprzątać nie lubię i zawsze staram się minimalizować wysiłek. Muszę utrzymywać mieszkanie w czystości, ponieważ przychodzą do mnie uczniowie. Nauczyłam się jednak zarządzać sytuacją bezwysiłkowo. Jedną z kluczowych rzeczy jest wybór tkanin i materiałów. Trzeba mieć na uwadze sierść przy kupowaniu zarówno mebli jak i przede wszystkim ubrań. Oczywistą oczywistością jest, że czarne gładkie ubrania będą zawsze obrane sierścią. To samo dotyczy wszystkich ciemnych i gładkich materiałów. I to jest praktycznie walka z wiatrakami. Ale już ubrania popielate, typu melanż, wzory, printy, jasne kolory, bawełna, a nie poliester będzie kudlić się znacznie mniej. To samo dotyczy mebli. Przy ich wyborze warto również brać pod uwagę kolory i wzory, a także odporność na drapanie, w tej chwili są różnego typu materiały, które są łatwe do czyszczenia, wodoodporne, i z których łatwo zbierać sierść. Ja mam mnóstwo rzeczy w mieszkaniu dobranych właśnie pod tym kątem, łatwych do czyszczenia, na których nie widać sierści. Moim prywatnym patentem jest sztuczne futro, które rzucam na meble: zapobiega drapaniu, w naturalny sposób maskuje kudełki, a dodatkowo koty je uwielbiają i uwielbiają na nim ugniatać. Nawet pościel mam dobraną w taki sposób, żeby możliwie nie było widać na niej futra.
- Poza tym: przyzwyczaić się
Oczywiście sprzątać. Ale trzeba też zaakceptować fakt, że sierść będzie zawsze w mieszkaniu. Będzie też na ubraniach, przynajmniej tych noszonych w domu. Przy wyjściu możemy zawsze się odczyścić. Po prostu trzeba zmienić myślenie, standardy i priorytety. Inaczej zadręczymy siebie sprzątaniem, a kota szczotkowaniem.
