Dom kotów i Agnieszki

żwirek i kuwety1

Kuwety

 

Maine coony to duże koty, więc potrzebują dużej kuwety. To pierwsze, co powinniśmy mieć na uwadze. Jak w przypadku innych akcesoriów szukamy rozmiaru XL, a w tym zakresie oferta rynkowa jest ograniczona. Musimy więc wybrać kuwetę uważnie, porównując i sprawdzając rozmiary. 

Otwarta czy zamykana, a może mechaniczna?

Kuwety otwarte mogą być bardziej zachęcające dla kotów, łatwiej do nich wejść, jednak dla nas oznacza to więcej rozsypanego żwirku i wrażeń zapachowych. Wszystko zależy więc, gdzie usytuowana jest kuweta i jak bardzo będzie nam to przeszkadzać. W mniejszym mieszkaniu czy łazience zdecydowanie lepiej sprawdzi się kuweta kryta. Jednak powinniśmy zdjąć drzwiczki. To ułatwi naszemu kotu obracania się w kuwecie i bezproblemowe załatwienie swoich spraw. Moje koty lubią wystawić kitę albo głowę na zewnątrz. Maine coony, jak zapewne w ogóle koty z dłuższym futrem, mają tendencję do brudzenia się w kuwecie. Dlatego dostarczenie im przestrzeni ma duże znaczenie. Inaczej czystość podogonkową naszego kota będzie wymagać więcej uwagi.  

Na zdjęciach kuweta: Savic Aseo XXL oraz Savic Nestor Jumbo (do nabycia w Zooplusie)

Nie mam doświadczenia z kuwetami mechanicznymi, wiem natomiast, że warto dobrze rozważyć wady i zalety. Robot sprzątający za ciebie – to brzmi świetnie, jednak w praktyce niekoniecznie się sprawdzi. Po pierwsze kuwety mechaniczne to bardzo duży wydatek. A nie jest to wydatek jednorazowy, ponieważ trzeba brać pod uwagę również koszty eksploatacji, serwisowania, a także specjalnych worków. Kuweta mechaniczna zużywa również prąd i od prądu jest uzależniona. Jest również zwykle duża i zawiera wiele miejsca w pomieszczeniu. Trzeba również wziąć pod uwagę jej dźwięk, czyli oszacować poziom hałasu. W małym mieszkaniu albo przy płochliwym kocie może być problemem. Musimy zdawać sobie również sprawę, że tego typu kuweta uniemożliwi nam obserwacje kociego zachowania przy załatwianiu potrzeb, a więc możemy nie zauważyć, że nasz kot ma problem z oddawaniem moczy, robi zbyt luźne kupy albo w moczu lub stolcu pojawiła się krew. Żadne czujniki nas o tym nie poinformują. Elektornika zresztą zawarta w tych urządzeniach sprawia problemy i bywa zawodna. Bywały wypadki, kiedy urządzenie ruszało z kotem jeszcze w środku. Kuwetę mechaniczną trzeba także rozbierać i myć, skala problemu zależy zapewne od rodzaju modelu. Nie wiem, więc, czy sprawa jest tego warta. 

Na zdjęciach: Kuweta samoczyszcząca Trixie oraz Omega Paw Roll’n Clean

Zawsze na pierwszym miejscu powinniśmy stawiać potrzeby kota. Wygoda naszego nosa, minimalizowanie wysiłku nie powinno być argumentem za. Współczesne żwirki bardzo dobrze chłoną zapachy, są ponadto różnego rodzaju środki neutralizujące zapachy, więc oni woń ani sprzątanie nie powinno być problemem. Prezenty w kuwecie powinniśmy jednak usuwać możliwie często, najlepiej za każdym razem, kiedy jesteśmy w łazience. Nasze koty to czyściochy i mogą mieć problem z wejściem do kuwety, jeśli nie jest dostatecznie posprzątana. 

Cokolwiek wybierzemy, naszym priorytetem powinien być zawsze komfort kota, bo jeżeli kotu nie podoba się kuweta, zaczną się problemy. A jeśli już się zaczną, bardzo trudno będzie rozwiązać ten problem. Kot który zacznie załatwiać się w innych miejscach, będzie o nich pamiętał. Starszy wiek, choroba albo stres i nowe zapachy w domu – są różne powody dla których kot może wrócić do złych nawyków. Dlatego też przede wszystkim wybierając kuwetę i żwirek powinniśmy się kierować kocimi preferencjami i wygodą.

Neutralizatory

Na rynku znajduje się bardzo wiele środków, które mogą nam pomóc zarówno w przypadku zapachu z kuwety jak i w sytuacji, kiedy kot załatwia się poza, a my musimy usunąć zapach z podłogi, dywanu lub mebli. Są to  biologicznie czynne środki, wcale nie chemia, naprawdę skuteczne. Mam wrażenie, że niewiele osób je zna i stosuje. Bardzo często słyszę o sposobach typu albo Domestos albo ocet czy soda. Domestos to chemia, dla zwierząt jest szkodliwy,  a po jego zastosowaniu zapach może wcale nie zniknąć, ocet sam w sobie śmierdzi, a soda może działa, ale środek w sprayu jest znacznie łatwiejszy, wygodniejszy i skuteczniejszy w stosowaniu. Oferta rynkowa w tym zakresie jest naprawdę szeroka. Znajdziemy takie środki zarówno w Zooplusie w zakładce Kuwety i akcesoria, jak i na Allegro. Poniżej przykłady środków, które stosujemy. Na rynku są również środki rzekomo odstraszające koty od załatwiania się w niewłaściwych miejscach. Szczerze wątpię w ich skuteczność, zależy od kota, nie zdarzyło mi się jednak trafić w tym zakresie na nic skutecznego.

Na zdjęciach szeroki wybór produktów: Spray Vet Expert CAT ODOR ELIMINATOR, płyn do mycia podłóg. Te dwa produkty sprawdziły się u nas świetnie. Następne to po kolei: Bactador neutralizator zapachów i odplamiacz, Spray ProBiotics Polska, Spray Only Cats, Trixie Simple’n’Clean Neutralizator zapachów, Urine off Multipet uniwersalny eliminator zapachów, Over Zoo Odor Eliminator na plamy i zapachy. Do kupienia na Allegro i w Zooplusie.

Przedstawiam te wszystkie produkty dla zobrazowania, jak szeroka jest oferta rynkowa w tym zakresie. Niektóre z tych preparatów służą do mycia podłóg, inne można zastosować na umytą wcześniej powierzchnię, na tapicerkę, niektóre z nich także można użyć do kuwety. Ja na przykład, kiedy czuję potrzebę spryskuję delikatnie spreyem żwirek. Czy działają? To zależy od wielu czynników, powierzchni, kota, czasu zastosowania. Czasami potrzebna może się okazać kombinacja kilku. Czy są szkodliwe? Nie, środki te opierają się na składnikach bioenzymatycznych, nie chlorze czy innych chemikaliach i są to produkty ściśle przeznaczone dla właścicieli zwierząt, można nimi spryskiwać nie tylko kuwety, ale także legowiska.

 Kocie sprawy toaletowe to bardzo delikatna materia. Nie powinniśmy eksperymentować. Kuweta na start powinna być taka sama jak w hodowli, tak samo jak żwirek. Kuweta powinna stać w miejscu, w którym kot ma prywatność i nikt mu nie będzie przeszkadzał. Bardzo wiele czynników może zniechęcać kota do używania tego miejsca. Zapachy na przykład środków chemicznych, wycieraczki przed kuwetą, rodzaj żwirku, niektóre żwirki mogą drażnić delikatne łapki. Ważne jest również częste sprzątanie kuwety. Niektóre koty po prostu nie użyją kuwety, jeśli znajduje się tam chociaż jedna porcja nieczystości. W sprzedaży są specjalne worki i pojemniki, w których można przechowywać brudny żwirek, zanim wyniesiemy go śmieci.

Jaki żwirek wybrać

 

Na rynku istnieją następujące typu żwirków:

  • bentonitowy
  • silikonowy
  • roślinny

Każdy dodatkowo występuje w postaci zbrylającej i niezbrylającej. Ta pierwsza oznacza, że  w kuwecie powstają bryłki, które można usunąć łopatką. W ten sposób reszta żwirku pozostaje czysta. Niezbrylający oznacza, że mamy brudną całość i zawartość kuwety trzeba będzie niebawem wymienić. To jest dość nieekonomiczne i niewygodne, a przede wszystkim może być uciążliwe dla naszego powonienia. Dlatego bez względu na rodzaj żwirku, lepiej stawiać raczej na wersję zbrylającą.

Żwirek bentonitowy

 

Jest to podłoże w podstawowym znaczeniu słowa “żwir”. Wytwarzane ze skały (bentonitu), zbudowanej z krzemianu glinu, magnezu i sodu. Żwirki bentonitowe mają strukturę zbliżoną do piasku lub żwiru, dlatego przypominają podłoże, z którego korzystają koty w naturze i to jest niewątpliwie ich atut.

Zalety

Główną zaletą tego żwirku jest cena oraz dostępność. Jest to najtańszy ze żwirków, zwykle również najbardziej wydajny. Dodatkową zaletą jest to, że najpopularniejszego Benka dostaniemy w najbliższym markecie. Żwirek bentonitowy miarę dobrze pochłania zapachy, ale jak w przypadku każdego żwirku, kupale najlepiej usuwać od razu. Dodatkowo do tego typu żwirku możemy dokupić pochłaniacz zapachu, na przykład ma go Benek, ale są też inne marki. Dosypujemy go do żwirku.

Wady

Największą wadą tego żwirku jest jego utylizacja. Jeśli mamy więcej kotów, wynoszenie zużytego żwirku z kilku pięter na dół to dźwiganie solidnego ciężaru. Żwirku bentonitowego nie wyrzucamy do toalety! Grozi to natychmiastowym zapchaniem rur. Musimy go wynosić do śmieci i to najlepiej od razu, bo nawet zapakowany w plastikowy worek, wydziela nieprzyjemny zapach. Na rynku są specjalne pojemniki, które służą do jego przechowywania, aby nie trzeba było za każdym razem schodzić do śmietnika. Nie są jednak tanie, tak samo jak worki do nich. Bentonit również dość mocno przechodzi zapachem kocich odchodów i nawet wyczyszczony jest wyczuwalny w łazience. Może się kurzyć i roznosić jak każdy inny, jeśli jednak wydostanie się poza kuwetę i wejdzie w kontakt z wodą, mamy najpierw błoto, a potem, kiedy wyschnie, coś w rodzaju betonu, który może na trwałe osadzać się np w fugach, zmieniając ich kolor. Taki sam beton może powstać na mokrych łapkach albo portkach naszego kota i wtedy pomogą już tylko nożyczki. Ja osobiście po raz pierwszy wymieniłam żwirek bentonitowy na inny, kiedy mój kot po operacji miał problem z czynnościami w toalecie i brudził się za każdym razem. Nie chciałam go stresować czyszczeniem.

 

Żwirek silikonowy (silikatowy)

 

Żwirek silikonowy ma postać kulek, czasem większych, czasem bardzo drobnych. Produkowany jest z krzemionki, wody i tlenu. Posiada niezwykle silne właściwości absorbujące wilgoć.

Zalety

Ponoć najmniej problemowy. Nie kurzy się i nie zanieczyszcza mieszkania, bo nie przyczepia się raczej do kociego futra albo łap. W przypadku żwirku niezbrylającego granulki pochłaniają całkowicie mocz i trzeba je wymieniać przy jednym kocie podobno około co dwa tygodnie. 

Wady

Dużo. Przede wszystkim, to sztuczny materiał.  Silikatowe kulki albo bryłki mogą nie przypaść kotu do gustu. Są głośne (to wada również dla nas) i kłują w łapy. Poza tym jeśli kot wyniesie je z kuwety, a my na nie nastąpimy, chrzęszczą pod nogami niczym cukier kryształ (dla mnie nie do zniesienia). Bryłki wyjmujemy i pakujemy do torby jak w przypadku bentonitu – nie można ich spuszczać w toalecie. A co z wersją niezbrylającą? Białe kulki zamieniają się w żółte, w przypadku otwartej kuwety wygląda to dość niefajnie. No i śmierdzi. Tak. No nie ma cudów, żeby zasikane kulki nie śmierdziały po kilku dniach.

 

Żwirek roślinny

 

To szeroki temat i dynamicznie rozwijający się segment rynku. Generalnie żwirku tego typy produkowane są z różnego typu włókien roślinnych, są też kukurydziane. Ale raczej nie liczmy na zapach w domu sosnowego lasu, prędzej słomy. Występują w wersji wiórek oraz peletów (małe wałeczki).

Zalety

Są to najbardziej przyjazne dla środowiska żwirki, ekologiczne, w pełni biodegradowalne. Największym atutem jest fakt, że można je spłukiwać w toalecie. Tak przynajmniej twierdzą producenci. Jak jest naprawdę? To sprawa trochę skomplikowana. Po pierwsze z wielu źródeł możemy się dowiedzieć, że nie powinniśmy tego robić, biorąc pod uwagę stan prawny i oficjalne zalecenia. W praktyce wszystko zależy od drożności naszej hydrauliki oraz oraz techniki spłukiwania. Żwirek należy wrzucać małymi porcjami i spłukiwać. Żwirki tego typu na ogół bardzo dobrze pochłaniają zapachy, aczkolwiek zależy to pewnie od konkretnego rodzaju. Nie przywierają do kociego futra tak jak bentonit, kot się nimi nie pobrudzi. Nie zostawiają zacieków na podłodze, nie są wyczuwalne pod nogami jak silikon.

Wady

Największą wadą jest cena. A także dostępność. Naszego ulubionego roślinnego żwirku raczej na pewno nie znajdziemy w pobliskim sklepie. Trzeba je zamawiać z internetu. Żwirki tego typu również roznoszą się bardzo łatwo po domu, ponieważ wiórki są lekkie i koty je wynoszą ze sobą bardzo łatwo albo rozsypują wychodząc z kuwety.

Pelety

Alternatywą dla wiórek są pelety, małe, twarde wałeczki, które są cięższe i dlatego nie roznoszą tak łatwo. Jeśli chodzi o sprzątanie, są zdecydowanie lepsze. Niestety, pod względem ceny i dostępności sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Na rynku dostępny jest Cat’s Best Pellets (zbrylający), ale nie znajdziemy go w supermarkecie ani nawet nie w każdy sklepie internetowym. Istnieją polskie zamienniki np Benek Corn Gold albo Tymek Pelletsfarm, jakościowo bardzo dobre, jednak prawie tak samo drogie. Mimo wszystko roślinne pelety to dobry wybór. U nas sprawdzają się najlepiej.

Peletów na rynku jest dużo, jednak większość pelety niezbrylające, trzeba więc bardzo uważać, co kupujemy. Właściciele kotów stosują również drewniane pelety przeznaczone do pieców. Alternatywa kusząca cenowo, ale oczywiście trzeba wymieniać całość, bryłek nie będzie.

 

Podsumowanie

Największą popularnością cieszy się najbardziej tradycyjny i najdłużej obecny na rynku żwirek bentonitowy. Jego atutem jest niewątpliwie cena i dostępność. Jeśli decydujemy się na tego typu żwirek, zainwestujmy jednak w markę. Supermarketowe alternatywy się nie sprawdzą. Nasze powonienie na tym ucierpieć. Bentonit to zwykle najmniej korzystny dla naszego nosa wybór, a żwirek bentonitowy kiepskiej jakości będzie oznaczać stan klęski naturalnej w łazience. 

Tak naprawdę, nie o rankingi wad i zalet tu chodzi, ale o to, co będzie najlepsze dla naszego kota i dla nas. A to zależy od wielu czynników, w tym naszego stylu życia i wielkości naszego mieszkania (przy większym metrażu roznoszenie żwirku z kuwety nie ma takiego znaczenia jak w mniejszych mieszkaniach; to samo dotyczy zapachu). Warto eksperymentować. Należy jednak pamiętać, że na start kot powinien znaleźć u nas w domu ten sam żwirek, który miał w hodowli. Ułatwi to jego adaptację, a nas uchroni przed niespodziankami.

Poniżej na zdjęciach najpopularniejsze marki: Benek bentonitowy, Benek kukurydziany wiórki, Benek kukurydziany pelety, Calitti żwirek silikatowy oraz  rośliny Cat’s Best Original zbrylający i Cat’s Best pelety.

My używamy żwirku Benek Corn GOLDEN, czyli pelety. Jest równie dobry jak Cat’s Best, a bardziej przystępny cenowo. Pelety są u nas niezastąpione. Więcej o naszych zwyczajach toaletowych w filmiku poniżej.

A co jeśli kot załatwia się poza kuwetą? 

 

Powiem szczerze, to jest sprawa trudna. Większość kotów korzysta z kuwet bezproblemowo i nie załatwi się nigdy gdzie indziej, zdarzają się jednak koty, które mają z tym problem. Powody takiego zachowania są złożone, a dotarcie do ich źródła jest czasami niemożliwe. Chcielibyśmy wierzyć, że jest zawsze przyczyna, którą będziemy w stanie usunąć. Niestety nie zawsze tak jest, kocia psychika to szarada i równanie z wieloma niewiadomymi. 

W internecie można znaleźć mnóstwo porad w tej kwestii. I oczywiście, warto je wypróbować. Zaczynamy oczywiście od wizyty u weterynarza, szczególnie w przypadku kota już kilkuletniego. Trzeba sprawdzić stan pęcherza i nerek oraz wykluczyć inne problemy. Ale problem może dotyczyć nie delikwenta załatwiającego swoje potrzeby poza kuwetą, ale któregoś z domowników. Może być tak, że inny kot w naszym domu rozwija właśnie niewydolność nerek, jego mocz zmienił zapach i dlatego drugi kot unika dzielenia z nim kuwety. Warto zastanowić się nad takim scenariuszem. 

Po pierwsze stres

Jeśli jednak wykluczyliśmy chorobę, najczęstszą przyczyną jest stres. Zwykle w takiej sytuacji opiekun pyta zdziwiony: stres? ale jaki?  Wydaje nam się, że nasz pupil ma luksusowe i wygodne życie. Poza oczywistymi sytuacjami typu remont, przeprowadzka, nowy domownik, czasami ciężko jest nam dostrzec i zdefiniować źródło kociego stresu. Koty są bardzo delikatne psychicznie i mogą zareagować negatywnie na każdą zmianę w środowisku. Może to być nowy zapach, zmiana naszych nawyków, zmiana rytmu dnia, odwiedzająca nas nowa osoba. Bardzo często przyczyną stresu mogą być dzieci, zwłaszcza pojawienie się nowego członka rodziny. Powodem może być tak że zmiana dynamiki relacji w domu, napięcia między domownikami albo przetasowania w stadzie, jeśli mamy więcej kotów. Warto również wziąć pod uwagę, że źródłem stresu mogą być wolno żyjące niewykastrowane koty pojawiające się pod naszymi oknami. Słowem, wachlarz czynników które należy brać pod uwagę, jest naprawdę szeroki. 

Syndrom urologiczny

Koci stres bardzo często objawia się pojawieniem się tak zwanego syndromu urologicznego. Kot zaczyna posikiwać, mocz może zmienić barwę z powodu obecności w nim krwi, jego oddawanie może być bolesne. Są to objawy zapalenia pęcherza, jednak wywołuje je nie czynnik zapalny, ale zmiany w organizmie spowodowane stresem. W moczu niekoniecznie są obecne bakterie, przynajmniej dopóki nie dojdzie do nadkażenia i lekarz zamiast antybiotyku może zaproponować łagodne środki uspokające, obroże z feromonami (skuteczność zależy od kota), a w poważniejszych przypadkach może okazać się konieczne wprowadzenie antydepresantów. Dość powszechną przyczyną problemów mogą być także struwity, kryształy tworzące się w pęcherzu i drażniące przy oddawaniu moczu. Czynność ta staje się bolesna dla kota i dlatego może on zacząć omijać kuwetę, kojarząc ją z czymś nieprzyjemnym. W takim przypadku potrzebna jest oczywiście wizyta u lekarza, a następnie modyfikacja diety, środki zakwaszające mocz i zachęcenie kota do picia (ja dolewałam wodę do mokrej karmy).

Zachowania terytorialne

Należy również pamiętać, że oprócz syndromu urologicznego albo stresu, oddawanie moczu w różnych miejscach może być także wyrazem zachowania terytorialnego, potrzebą oznaczenia własnego rewiru  w sytuacji, kiedy kot czuje, że jego posiadanie jest zagrożone. Może tak się stać na przykład, kiedy w domu pojawia się domownik, którego przez jakiś czas nie było w domu. Kiedy mój ojciec wrócił do domu po pracy zagranicą, nasz ówczesny kot upodobał sobie jego łóżko. Powodem może być także zapach innego zwierzęcia, który wyczuwa nasz kot, obce zapachy na zewnątrz, koty w ogrodzie albo pod oknami. Innego rodzaju zachowaniem jest potrzeba dopisania swojego zapachu do zapachu stada, w tym przypadku czynnikiem wyzwalającym może być zapach domowników. Moje dachowce oduczyły mnie rzucania na podłogę w łazience brudnych ubrań. Wszystko, co pachniało mocno mną, było natychmiast zasikane. Jest to potrzeba zmieszania naszych śladów zapachowych albo nadpisania mojego zapachu swoim. W tym samym celu koty ocierają się o nas albo o siebie nawzajem. Wymiana informacji zapachowych służy integracji wewnątrz stada. 

Tak samo koty mogą zachowywać się wobec obcych i przyniesionych przez nich rzeczy. Ocieranie się o czyjeś torby i ubrania służy oswojeniu obcego. Ludzie reagują wtedy: o, czuje psa (albo kota). Nie, czuje zapach człowieka, którego trzeba przyjąć do stada. Z tego samego powodu koty lubią spać na cudzych rzeczach. Zawsze proszę o zostawianie ubrań na wieszaku w przedpokoju i butów na półce. Pamiętam kilka dość krępujących sytuacji, kiedy koty ściągnęły czyjeś buty, pachnące… mocno… i zaczęły się dosłownie w nich tarzać. To samo dotyczyło wąchania szczególnie mocno woniejących ludzi i wpychania się pod czyjeś pachy (maine coony tak się nie zachowują, ich instynkty są łagodniejsze i nie reagują tak na zapachy). Nie, sikania nie było, jednak mogę sobie wyobrazić, że tak właśnie powstają opowieści o zasikiwaniu czyiś butów.

Mój kot jest złośliwy?

W tym miejscu może warto wyjaśnić, że przepisywanie tego typu zachowań złośliwości jest wyrazem zupełnego niezrozumienia zachowania zwierząt. Kot nie sika na czyjeś łóżko albo buty dlatego, że go nie lubi, ani nie załatwia się poza kuwetą, dlatego że dostał na śniadanie nie tą saszetkę, którą lubi. Takie interpretacje to jest projekcja naszych własnych pojęć i emocji. Zachowanie kocie należy interpretować w kategoriach świata natury. W przyrodzie zwierzęta używają moczu przede wszystkim jako informacji zapachowej służącej do oznaczenia swojego rewiru w celu odstraszenia potencjalnych konkurentów. Nasz kot może robić to samo, jeśli czuje się zagrożony albo zestresowany. Coś takiego jak złośliwość z punktu widzenia ewolucyjnego nie istnieje, w przyrodzie zwierzęta walczą o terytorium i samice, zabijają się albo ratują ucieczką, nie wracają cichaczem, żeby złośliwie obsikać czyjeś legowisko. 

Koty rozumieją bardzo dużo, ale nie myślą po ludzku i nie powinniśmy widzieć w nich odbicia własnych problemów. Więc jeżeli kot obsikuje buty którego z domowników, przyczyny powinniśmy szukać gdzie indziej. Może się zdarzyć, że nasz gość zgonił go najpierw z ulubionego fotela, a potem usiłował wytarmosić, po czym nasz kot obsikał jego buty. Wydawałby się to złośliwością, ale jest to koci sposób na poradzenie sobie z potencjalnie stresującą sytuacją i zagrożeniem na jego terytorium. Krzykiem i reprymendą tylko pogorszymy sytuację i pogłębimy koci stres. Co możemy zrobić? Następnym razem chowajmy po prostu buty gości do szafki, rzeczy wieszajmy, a gości prośmy o niedotykanie kota. Jeśli jest taka potrzeba, sami przesuwamy kota z fotela. Zamykania kota nie polecam.  Zamykanie pomieszczeń przed kotem, albo kota w pokoju, może wywołać problemy, ponieważ kot może więc zacząć oznaczać pomieszczenie, do którego ma utrudniony dostęp. Kot może tak zareagować na inne ograniczenia, które mu narzucamy, koty nie lubią zmian, szczególnie, jeśli oznaczają utratę terenu i przywilejów. 

Czynniki wyzwalające

Koty mogą z wielu innych powodów szukać alternatywy dla kuwety. Oprócz stresu i złych skojarzeń w grę może wchodzić cały katalog czynników wyzwalających. Niewłaściwe usytuowanie, brak prywatności i spokoju, nawet rzeczy znajdujące się przypadkowo obok kuwety na podłodze. Koty mogą wtedy szukać alternatywnego miejsca. Może je zachęcić  kolor, materiał, faktura albo zapach. Kiedyś moje małe maine coony załatwiły się na łóżko, bo sprzątałam w tym czasie łazienkę, a potrzeba była pilna, na łóżku leżał rzucony tam przypadkowo biały koc. Moja pościel jest kolorowa. Biała jest kuweta, biała jest też armatura łazienkowa. Koty się starają. Wcale nie chcą załatwiać się w nieodpowiednich miejscach. Innym razem mały kociak załatwił się na kuwecie, ponieważ opadły drzwiczki. Kocięta w hodowlach bywają przyzwyczajone do kuwet bez drzwi. My też je zdejmujemy, początkowo jednak u nas był i kocięta musiały uczyć się z nich korzystać stopniowo. Dla moich dachowców rozsypany żwirek na podłodze w łazience był zaproszeniem, żeby to miejsce też uznać za kuwetę. Kuweta to również duże plastikowe naczynie. Dla Puchatka i Prosiaczka rozsypany żwirek na podłodze w łazience był zaproszeniem, żeby to miejsce też uznać za kuwetę. Moim dwóm dachowcom kojarzyło się wszystko zrobione z plastiku, szczególnie jeżeli leżało na ziemi. Regularnie więc używały w tym celu miednicy, ale dobre były również wszelkiego innego rodzaju pojemniki i plastikowe powierzchnie, w tym również plastikowe reklamówki. Musiałam bardzo uważać, co zostawiam na podłodze. Kiedyś zasikały pojemnik na narzędzia pana fachowca. Moje maine coony wabi z kolei zapach kanalizacji. Skojarzenie w sumie prawidłowe. Jak wiele innych kotów, zostawiają prezenty w wannie. Żwirek można zamiatać, reklamówek nie zostawiać, jednak prawdopodobnie najsilniejszych triggerem jest własny zapach. Miejsce raz zasikane niestety ma szanse na dobre zamienić się w toaletę. Musimy więc działać szybko i natychmiast usuwać skutki, bo raz użyte miejsce, będzie wabić ponownie.

Ale katalog czynników wyzwalających może wykraczać poza skojarzenia toaletowe. W przypadku moich kotów wyzwalaczem były jednak również wszelkie zapachy ziołowe. W tym kocimiętka. Zabawka z kocimiętką była zawsze katastrofą, w euforii, że tak to określę, puszczały zwieracze, zresztą sikanie z radości i na wiwat zdarzało się w zabawie także bez kocimiętki. Lekarstwa, przyprawy, ale także niektóre zapachy warzywne wprawiały je w stan ekstazy, zaczynało się od tarzania w nich, a kończyło sikiem. Co mogłam, to nieustannie monitorować przestrzeń i usuwać z ich środowiska potencjalne wyzwalacze.

Zamiast więc zastanawiać się nad paskudną złośliwością naszego kota, należy zastanowić się nad czynnikami, które mogą wywoływać takie zachowania. Sprawa jest trudna, przyznaję, ponieważ niełatwo jest zrozumieć, co siedzi w kociej głowie i co skłania do złego kota, który ma czystą kuwetę, a nawet dwie i stabilne otoczenie. Niestety, przyznaję, czasami po prostu jesteśmy bezradni. Tym bardziej, że jakikolwiek czynnik wywołał problem, nawyki mogą pozostać, nawet po jego rozwiązaniu. Kot, który raz się nauczy załatwiać w określonym miejscu, będzie pamiętał to miejsce bardzo długo. Pomimo zastosowania domestosa i innych bardziej ku temu dedykowanych środków, zapach pozostaje, nawet jeżeli nasz nos przestaje go wyczuwać, dla kota będzie w dalszym ciągu pozostawioną tam informacją. 

Co w takim razie robić?

Po pierwsze i najważniejsze, kot musi być wykastrowany i to wcześniej, przed okresem dojrzewania płciowego. W przypadku dachowców ten proces może zacząć się już w wieku 5 miesięcy. Kocięta są kastrowane w hodowlach przed wydaniem, a więc w  wieku 14 tygodni. Tak samo postępują schroniska. Istnieje wiele teorii na temat tego, jaki wiek jest najlepszy. Tradycyjne podejście i tradycyjni weterynarze każą czekać. Stosunek do kastracji zmienił się bardzo w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Kiedyś wieszczono jej destrukcyjne skutki przed pierwszą ciążą, potem przed pierwszą rujką. W tej chwili wiadomo, że kastracja przed pierwszą rujką ogranicza ryzyko rozwoju raka sutka i ropomacicza. Ale przede wszystkim, ogranicza problemy behawioralne związane z rozwojem popędu seksualnego, a co za tym idzie instynktu terytorialnego. Kot, u którego pojawiła się już burza hormonalna, może rozwinąć cały repertuar niechcianych zachowań, w tym znaczenie terytorium.

Po pierwsze więc kastrujemy, ponieważ jeżeli tego nie zrobimy, nie możemy się żalić, że nasz kot zasikuje mieszkanie. Po drugie, bierzemy kota do weterynarza, żeby wykluczyć problemy zdrowotne, po trzecie staramy się zminimalizować jego stres i przywrócić równowagę w jego środowisku. Zwykle również pomaga zaproponowanie mu dodatkowej kuwety. Możemy wypróbować zmianę żwirku, ponieważ ten, którego używamy może nie odpowiadać kotu, niektóre Żwirki mogą drażnić delikatne łapki. Starajmy się obserwować zachowanie kota i ustalić, w jakich okolicznościach dochodzi do wypadków. Szukamy wyzwalaczy i staramy się je usunąć z otoczenia kota. Starannie usuwamy wszelkie ślady po przygodach używając neutralizatorów bioenzymatycznych (prezentuję ofertę rynkową w sekcji Kuwety). Może być jednak tak, że to wszystko nie pomoże. Pozostanie nam sposób ostateczny, którym jest zagrodzenie kotu dostępu do newralgicznych miejsc. Należy w tym celu przearanżować przestrzeń, przesunąć meble, być może postawić coś w krytycznym miejscu. Ja czasami używałam w tym celu płyty plexi. Sposoby typu zapach cytrusów, których podobno koty nie lubią, albo stawianie tam miski, raczej nie będą działać. To samo można powiedzieć o dostępnych na rynku odstraszaczach, aczkolwiek możemy oczywiście próbować. Przy okazji: bądźmy bardzo ostrożni w przypadków preparatów mających odstraszać koty od niszczenia mebli. Część z nich bazuje na nieznośnej goryczy, którą sami będziemy czuć w ustach, a kot będzie w niej cały. 

Moja historia

Nie jestem optymistką w tym temacie, moje poprzednie dachowce Puchatek i Prosiaczek niestety były pod tym względem bardzo problemowe. Prosiaczek właściwie od początku nie chciał wchodzić do kuwety. Woła załatwiała się obok. Muszę przyznać, że popełniłam wiele błędów, kiedy moje koty były młode. To było dawno temu, internet się dopiero rozwijał, nie istniała jeszcze wiedza, którą w tej chwili mamy o zachowaniu kotów ani strony z poradami. Oferta rynkowa była też bardzo ograniczona. Kuwet w domu było za mało, bo były też inne koty w domu, a pierwsza kryta kuweta, którą kupiłam, miała całkowicie zaciemnione drzwiczki. Jeśli teraz o tym myślę, wydaje mi się to absurdalne. Komuś wydawało się, że należy ukryć przed ludzkim wzrokiem widok kocich odchodów. Wewnątrz musiało być ciemno i nieprzyjemnie. Pracowałam też wtedy poza domem i nie było mnie długo, kuwety były więc  długo niesprzątnięte, a koci stres i tęsknota pogarszały sytuację. Nie wiem natomiast, czym wytłumaczyć fakt, że Prosiaczek prawie od początku załatwiał się na wyprostowanych łapkach, co oznaczało strumień moczu pod kątem prostym. Najpierw pojawiła się w domu kuweta z wysokim rantem, ale to było za mało i dlatego stanęła ta kryta. Obie jednak z siostrą dawały do zrozumienia, że jej nie lubią, starając się załatwiać sprawę gdzie indziej, wykorzystując do tego celu leżące w łazience miednice. Ponieważ sądziłam, że wolą nie mieć żwirku, pojawiły się u nas kuwety bezżwirkowe, z podwójnym dnem, jedną warstwą w postaci czegoś w rodzaju sita. Technika oddawania moczu Prosiaczka wymagała jednak obłożenia takiej kuwety kawałkami pleksi, żeby nie trzeba było myć za każdym razem całej podłogi. Teraz na rynku są kuwety odkryte nie tylko z podwyższonym rantem, ale wręcz bocznymi ściankami, ale kuwety typu hop-in. Obie kotki, a szczególnie Prosiaczek, rozwinęły również syndrom urologiczny, mój tryb życia zmienił się, więcej czasu spędzałam w pracy poza domem i źle zniosły tą zmianę. Nie tylko oddawanie moczu poza kuwetą było problemem, ale z czasem pojawiły się inne zachowania. Na przykład obsikiwanie drzwi wejściowych w oczekiwaniu na mnie. To samo zaczęło dotyczyć wszelkich innych zamkniętych drzwi. Niestety, jeśli problemy raz się zaczną, takie zachowania mogą się pogłębiać. Nauczyłam się już, że na ziemi nie mogą leżeć moje ubrania, nawet torebka mną pachnąca, nie mogę również zostawiać tam żadnych plastikowych rzeczy, reklamówek, zakupów. Jednak zbiór wyzwalaczy poszerzał się dalej. Zapachy ziołowe, potem przyprawy, potem okazało się, że nie mogę zabawek z kocimiętką. Ściągnięte z mojej szafki nocnej wystarczyły, żeby pojawiła się przy nich kałuża, to samo dotyczyło przypraw w kuchni, przy czym wcześniej należało się w nich wytarzać – inny sposób, na oswojenie i nadpisanie zapachu. 

Długo takie zachowania dotyczyły tylko podłogi, niestety po remoncie łazienki Pusiasta upodobała sobie granitowy blat. Nie plastik, ale też śliskie. Po tej linii zdarzało jej się na blatach w kuchni. Rano zawsze musiałam zlokalizować zrzuty, co nie zawsze było proste. Tylko szybka akcja mogła uratować panele, niestety nie zawsze udawało mi się zadziałać na czas. Musiałam w końcu zerwać zasikane panele i pozbyć się nawet mebli. Na podłodze pojawiły się płytki i tak samo na ścianach w przedpokoju. Meble uszczelniałam silikonem, żeby mocz nie mógł dostać się pod spód. Rozwinęłam całe repertuar sposobów, lampa UV, umożliwiająca zlokalizowanie zrzutów, specjalne prześcieradło z ceratą pod spodem, plexi chroniące dostępu do newralgicznych kątów. No i oczywiście różnego rodzaju środki neutralizujące zapach moczu. Przez cały ten czas przychodzili do mnie uczniowie i niejednokrotnie dziwili się, że moje mieszkanie było bezwonne. Sama mam nadwrażliwy nos i toczyłam niekończące się boje ze smugą nawet zapachu. Pogodziłam się z tym, że starzejący się Prosiaczek przestał w ogóle korzystać z kuwety i wypracowałam z nią coś w rodzaju kompromisu, że zamiast obsikiwania innych rzeczy w domu, dostawała w tym celu ręczniki na podłodze w łazience. Nie używałam podkładów higienicznych. Nie nastarczyłabym z zakupami, a ich utylizacja oznaczałaby niekończące się wyprawy do śmietnika. Używałam zwykłych ręczników, które po prostu natychmiast wrzucałam do pralki. 

Maine coony na szczęście są w tej materii porządne. W porównaniu do moich dachowców nie są nawet w jednej dziesiątej tak wrażliwe na zapachy, ich mocz również zauważyłam jest dużo mniej wonny. Nie przydarzają im się żadne przygody, jednak z chłopakami toczę walkę o wannę, którą chcieliby traktować jak wielką kuwetę. Oluś nauczył się bardzo ładnie robić do dziurki, czyli spływu i to mi nie przeszkadza zupełnie. Niestety, inni chcieliby iść w jego ślady, ale z mniejszym wdziękiem. 

Kiedy ktoś zwraca się do mnie z prośbą o poradę, co robić, ponieważ kot załatwia się poza kuwetą, oczywiście staram się pomóc, jednak optymistką nie jestem. Oczywiście, należy próbować, szukać przyczyn i rozwiązać jednak trzeba być również przygotowanym na pójście na kompromisy. Czasami wystarczającym jest kolejna kuweta w miejscu być może, w którym byśmy sobie nie życzyli jej obecności. Niestety jednak bardzo często to my się musimy dostosować do kota, a nie kota dostosowywać do siebie. Pamiętajmy na zakończenie, że kota nie da się niczego oduczyć. Można co najwyżej modelować jego zachowanie poprzez zmiany w jego środowisku i zmianę własnego postępowania i nawyków.

Scroll to Top