

Maine coon – profil ogólny
Maine coony to zrównoważone, spokojne i towarzyskie koty. Oczarował mnie ich łagodny charakter, mądrość w ich kocim spojrzeniu oraz zdolność do tworzenia więzi. Nie mogłam uwierzyć, że takie mogą być koty: delikatne, cierpliwe, posłuszne i bezgranicznie ufne. Bez dzikich instynktów, obsesji, fiksacji, niszczycielskich zapędów i ucieczek. Po wszystkich kotach, które miałam w życiu, i które bardzo kochałam, maine coony wydały mi się objawieniem.
Maine coony to takie trochę koty dla początkujących. Nie sprawiają problemów, nie są przewrotne ani uparte, nie skaczą po regałach i szafach, nie niszczą mebli, nie strącają rzeczy dla zabawy. Z uwagi na swoją ciężką i mocną budowę nie są zbyt skoczne i nie zdobywają szczytów. Nie są także tak lekkie i sprawne jak dachowce. Czasami potrafią być prawdziwie niezgrabne, co wymaga uwagi ze strony właściciela, ponieważ maine coony mają skłonność do problemów ortopedycznych. Zaskakują na ziemię ciężko i z hukiem. Zdarza się, że nie wymierzą dobrze odległości i spadają. To, co mnie zdumiało, kiedy dotknęłam moje pierwsze małe maine coony, to ich koścista budowa. Nawet jeśli są dobrze odżywione i mają podściółkę tłuszczową, w dotyku można wyczuć wszystkie większe kości. Z mojego doświadczenia wynika, że nie mają skłonności do tycia, chociaż oczywiście również i w tej materii nie ma reguł.
Maine coony nie będą spacerować pod sufitem, ani wisieć na żyrandolu, część moich kotów nie wskakuje nawet na kuchenne blaty. Trzeba to brać pod uwagę, projektując półki i meble dla nich. Również drapaki powinny być solidne i mocne. To z kolei łączy się z większymi kosztami, co można powiedzieć w zasadzie o wszystkim dotyczącym maine coonów. Z drugiej strony, jeśli mamy drogie wyposażenie w domu, jest większe prawdopodobieństwo, że przy maine coonach ocaleje. Maine coony używają drapaków, jeżeli coś niszczą, to raczej poprzez gryzienie. Te koty mają mocne szczęki, szczególnie młode koty lubią dowodzić ich siły na różnych przedmiotach.
O maine coonach często się mówi się i pisze, że to psy wśród kotów. To taki wygodny slogan. Na pewno bardzo przywiązują się do opiekuna i tworzą z nim silną więź. Z drugiej strony, przez swoją łatwość adaptacyjną dość dobrze znoszą konieczność zmiany domu, a więc i człowieka. Kontaktu z opiekunem potrzebują jak powietrza. Człowiek jest centrum ich świata, mają potrzebę uczestniczenia we wszystkim, co robi. Na szczęście zwykle zadowalają się rolą obserwatora. Maine coony rozumieją ludzi, doskonale czytają nasze emocje i intencje. Moje koty rozpoznają bezbłędnie swoje imię i wiedzą, którego z nich wołam. Doskonale wiedzą, czy są chwalone czy ganione, co wolno i nie wolno. Nie wiem, czy są mądrzejsze niż dachowce, nie sądzę, żeby to była kwestia inteligencji, ale raczej tego, jak ją definiujemy. U kotów funkcjonujących w naturalnym środku natura drapieżnika każe maskować uczucia i intencje. Dachowce mogą więc nie tylko udawać, że nie rozumieją, czego chce człowiek, ale robić dokładnie coś odwrotnego. Stąd bierze się mit o ich przewrotności. Maine coony w tej materii są prostolinijne. One nie udają. Nie ukrywają intencji i uczuć. Reagują bezpośrednio na to, co się dzieje.
Generalnie maine coony są posłuszne i spokojne. Wykazują się ujmującą cierpliwością i potrafią spokojnie czekać. Zamiast strącać wszystko dookoła, miauczeć albo drapać w drzwi, maine coony będą leżeć na podłodze ze skrzyżowanymi łapami jak sfinks. Są wyluzowane i zrelaksowane, łatwo godzą się z odmową. Potrafią respektować nakazy i zakazy, doskonale wiedzą, że jesteśmy niezadowoleni. Nie sprawdzają zwykle, gdzie są granice, dwa razy wyproszone z pokoju nie spróbują wejść po raz trzeci.
Zawsze protestuję przeciwko przypisywaniu kotom złośliwości, myślę, że jest to zupełnie kategoria poza światem zwierzęcym, i to co wydaje się złośliwością, trzeba interpretować w kategoriach przystosowawczych. Ale maine coony są na pewno całkowitym przeciwieństwem tego pojęcia. Są prostoduszne, ufne i niepamiętliwe. Maine coony w swojej współczesnej postaci zginęłyby w przyrodzie. Wydają się nie wyciągać z żadnych wniosków ze spotykających je nieprzyjemności. Łatwo zapominają i wybaczają. I dlatego czasami nie potrafią wyznaczać granic w relacji z dziećmi. Rodzice zwykli się zachwycać cierpliwością kota, trzeba jednak dobrze się zastanowić, czy ta cierpliwość nie narusza granic jego komfortu i bezpieczeństwa. Maine coony cechuje nie tylko łagodność i brak instynktów obronnych, ale wręcz daleko posunięta szlachetność. Nie przypisują człowiekowi złych intencji, nie są pamiętliwe, nawet zganione przychodzą natychmiast się połasić, tak jakby pytały i sprawdzały, czy wszystko w porządku i czy się nie gniewamy.
Maine coony bardzo szybko dochodzą do siebie po wszelkich nieprzyjemnościach. Tabletka, pazurki, wyczesywanie – żaden kot tego nie lubi. Ale nawet jak się pokłócimy o kołtunki, za chwilę ocierają się o nogi, jakby nic się nie stało. Wizytę u weterynarza zapominają natychmiast po powrocie do domu. Wzruszająca jest reakcja stada na pacjenta, który przynosi ze sobą obce zapachy i wonie, potencjalnie niepokojące dla reszty. Cała rodzina zbiera się wokół przybysza, obwąchuje go delikatnie, a potem odbywa się zbiorowa sesja wylizywania. Trzeba usunąć obcy zapach i przywrócić informację zapachową stada. Moje dachowe kotki, siostry, w takiej sytuacji warczały na siebie do wieczora.
Maine coony są również łatwe w obsłudze w sensie pakownia do transportera, przycinania pazurków, podawania leków i innych czynności opiekuńczych. Nie należy jednak zakładać, że będą zadowolone z czesania. U nas odbywa się to sposobem, partiami, na raty, przy mizianiu, tyle, na ile kot pozwoli. Nawet jeśli muszę coś zrobić trochę na siłę coś, co się nie podoba, maine coony będą burczeć i próbować się uwolnić, ale w ruch nie idą zęby ani pazury. Typowy dla poirytowanego kota odruch złapania za rękę zostaje wygaszony i kończy się tylko dotykiem. To jest wręcz wzruszające, ten refleks w ostatniej chwili: przecież to ukochana ludzka ręka. Wszystko oczywiście zależy od prawidłowej socjalizacji w dzieciństwie, jak i właściwych relacji z opiekunem.
Maine coony są również na ogół bardzo porządne, problemy toaletowo-sanitarne zdarzają się rzadko. U innych kotów indukuje je często stres, nowa sytuacja albo nowy domownik, dochodzą wtedy do głosu zachowania terytorialne, potrzeba oznaczenia terytorium albo problemy urologiczne. Maine coony z uwagi na swój zrównoważony charakter są dużo mniej podatne na stres i dlatego rzadziej przejawiają tego typu zachowania.
Lata selektywnej hodowli złagodziły wiele naturalnych instynktów tych kotów. Maine coonów nie ciągnie wolność, nie mają tendencji do ucieczek, nie próbują znaleźć słabych miejsc w wolierze czy zabezpieczeniu balkonu. Większość moich kotów nawet nie wychodzi na klatkę, a jeśli, to góra na metr od drzwi. I pilnują, żeby te drzwi nie zamknęły się bez nich. Jeżeli tak się stanie, natychmiast podnoszą alarm. U mojej dachowej kotki w takiej sytuacji uruchamiał się mechanizm ukrywania się. Kiedy jej szukałam, wolała przycupnąć pod drzwiami piętro wyżej i udawać, że jej nie ma.
Maine coony nie są również terytorialne i chętnie dzielą mieszkanie z innymi zwierzętami. Dlatego też przy tych kotach dokocenie udaje się zwykle dobrze. W naszym przypadku nie wymagało nawet socjalizacji z izolacją. W przypadku wrażliwszych kotów wystarczyło zapewnienie im spokoju na dwa dni, żeby poczuły się pewnie i chciały poznać stado. Wiele z naszych wprowadzeń było całkowicie bezproblemowych. Nowy przybysz wchodził do stada pewnie i spokojnie. Nie było fuczenia, warczenia, żadnych objawów niepokoju ze strony rezydentów. W przypadku tych, którzy wykazywali się mniejszą pewnością siebie i chowali pod stołem, stado było nieco zaniepokojone na początku. Ale zwykle po kilku dniach panowały już stabilne relacje.
Na koniec tej części muszę jednak napisać jedno: ogromną rolę odgrywa zawsze świadomość, wiedza i doświadczenie opiekuna. Przed maine coonami miałam wiele kotów, poznałam dobrze koci charakter i mentalność. No i zapewne sama jestem trochę zaklinaczem kotów. Pamiętajmy, że należy szanować indywidualność, charakter i preferencje każdego kociego domownika. Nic nie osiągniemy próbą głaskania na siłę albo brania na ręce, jeśli kot się wyrywa. Powinniśmy traktować koty nie jak psy, ale jak przyjaciół. Szanować ich granice. Rozumieć upodobania. Rozumieć, że nie są zawsze gotowe do pieszczot, mogą sobie nie życzyć “miąchania” jak psy. Koty są delikatne i bardzo wrażliwe. Głaskanie powinno być pieszczotą, nie wyrazem naszej dominacji. Mamy sprawiać przyjemność kotu, nie sobie.
Należy pamiętać, że ogólna charakterystyka rasy to przybliżenie, w rzeczywistości każdy kot jest inny. Moje koty to cała paleta zachowań, postaw i wrażliwości. Każdy z nich ma inny charakter, inną dynamikę, inny poziom zdolności przystosowawczych. Generalnie chłopaki są łatwiejsze w obsłudze i mają lepsze relacje społeczne. Są wyluzowane, spokojne, towarzyskie i bezproblemowe. Uwielbiają spanie razem, przytulanki, wylizywanki i wspólne czynności toaletowe. Mają niższą wrażliwość, choć jest też wśród nich wrażliwiaczek i delikatesik Oluś. Dziewczyny to trochę inna bajka, dziewczyny bywają zadziorne, mają charaktery, potrafią wywoływać zwady. Potrzebują więcej przestrzeni osobistej i dystansu, łatwiej o irytację, a nawet przyłożenie łapą. Dziewczyny bardzo łatwo też obrażają się na siebie. Nie wolno podejść za blisko, nie wolno dotknąć kity, ani próbować polizać bez zaproszenia. Znacznie rzadziej szukają bliskości innego kota, rzadziej wymieniają czułości, są raczej chłodne, jednak to one właśnie okazuję mnie znacznie więcej czułości, powiedziałabym, że ich przywiązanie jest głębsze i mniej utylitarne jak w przypadku chłopaków.
Królowa Michalina lubi zalegać na drapaku albo na górnych półkach, najlepiej ze skrzyżowanymi łapami, skąd patrzy na świat z góry. Jest towarzyska i pewna siebie, lubi być przy lekcjach, kłaść się na stoliku albo książce, ale zachowuje dystans, nie można jej tak sobie pogłaskać. Kiedy przychodzą fachowcy, jako jedyny kot, zamiast wycofać się na z góry upatrzone pozycje, lubi przyglądać się ich pracy. Jej siostra Marcelina to moja czuła przyjaciółka. Nikt się tak nie mizia jak Marcelina, lubi być blisko mojej twarzy, lizać mnie po policzki, dawać buzi w usta. Słodko, z ogromną delikatnością podgryza mój nos albo ucho. Lubi także wylizywać moje włosy i robić mi fryzury. Jest znacznie aktywniejsza od swoje siostry, zwinna, zgrabna i szybka. Bardzo mądra, bystra, na tyle jednak również, żeby nie brać udziału w kocich zadymach. Jest raczej indywidualistką jak jej siostra i potrzebuje przestrzeni. Chłopcy jej nie zaczepiają.
Tego samego nie można powiedzieć o młodszych dziewczynkach, Jagunia i Dobrosia wciąż wykręcają jakieś akcje. Naczelną zadymiara jest Jagódka, która ma niewyczerpane pokłady energii. Jest jak króliczek na bateriach, zawsze jest gotowa do akcji, zawsze w pogoni za czymś, jej bystre oczka i zwinne łapki sprawdzają, co można strącić, porwać i zwędzić. Kręci się jak fryga, nie usiedzi w miejscu, bez przerwy coś zaprząta jej uwagę. Ot tak, dla zabawy i bez złych intencji lubi pogonić jakiegoś kota po mieszkaniu.
Chłopaki mają dużo bardziej stabilne, a przez to bujne, życie towarzyskie. Prezes Edi i chłopaki to z kolei wyluzowana i spokojna paczka. Większość czasu zalegają na drapakach, Prezes jako jedyny lubi spacery na klatkę, zawsze musi sprawdzać, kto wchodzi i wychodzi i jakie paczki dostarczają kurierzy. Generalnie jednak Edi jest duży i leniwy, nie lubi się ruszać z miejsca, nawet jak przeszkadza w sprzątaniu. Niczego się nie boi i nic go nie rusza.
Generalnie maine coony są emocjonalnie stabilne, nie stresują się łatwo, nie są płochliwe ani nieśmiałe. Nie mają problemu z obcymi, są otwarte na inne zwierzęta w domu. Jednak bywają także koty wrażliwe i niepewne siebie. Prezesa Ediego nic nie ruszyłby nawet wystrzał z armaty (fajerwerki w Sylwestra moich kotów w ogóle nie ruszają), Prezes ma wywalone na wszystko i wrażliwość nosorożca. Ale taki Oluś z kolei to delikatesik i wrażliwiaczek, łatwo go spłoszyć, łatwo się wycofuje, nawet jak bardzo ma ochotę na mizianki. W sytuacji konfrontacji woli się wycofać i nigdy nie szuka zwad z innymi kotami. Ale cudownie się łasi, i doprasza o pieszczoty Jego siostra, Alunia – Strachunia to kocia wariatunia o spojrzeniu jelonka Bambi. Boi się absolutnie wszystkiego, wypierzcha przed odkurzaczem, chowa się na widok miotły, ucieka na widok wszystkiego, co niosę w rękach. Dobrosia to też delikatna dziewczynka, nadreaktywna i łatwo przebodźcowana, kilka głasków to wszystko co potrafi wytrzymać, mimo że się sama o nie upomina słodkim głosikiem. Ale Dobrosia to zadzior i w trakcie kocich zwadach łatwo nie ustępuje, a czasem nawet je prowokuje. Michalina, pochodząca z tej samej linii co Alunia, to dama żądająca posłuchu. Nie tylko niczego się nie boi, a w razie potrzeby potrafi także przyłożyć łapą.
Najbardziej przekornym z moich kotów jest Bartuś. To taki trochę zbój i chuligan, który lubi przekraczać granice, szczególnie w stosunku do innych kotów. Jest uroczym zawadiaką, ale mogę sobie wyobrazić, że gdyby był dachowcem, byłby trudnym podopiecznym, jednym z tych przewrotnych i sobiepańskich i zawsze na nie. Jako maine coon wnosi uroczą różnorodność do rodziny.
Moje stado ogólnie to bardzo zżyta, spokojna i stabilna grupa. Koty ujawniają panuje cały wachlarz relacji, zachowań i emocji. Jedni się lubią, drudzy mniej, ale generalnie koty tolerują się bardzo dobrze, powiedziałabym wręcz, że odczuwają ze sobą istotną więź. Chcą zawsze być razem, nikt nie chce zostać sam w pokoju, nawet jeśli dzieje się tam coś interesującego. Wolą być na zewnątrz razem niż w środku ze mną. Jeżeli któryś z kotów źle się czuje, wymiotuje, kicha natychmiast zbiegają się wszyscy, obwąchują, otaczają, próbują dodać otuchy wylizywaniem. Potrafią siedzieć tak, albo leżeć dookoła i czekać jak pacjent poczuje się lepiej.
Ponoć koty nie są zwierzętami stadnymi, a żyjąc razem nie tworzą struktury. Z moich obserwacji wynika coś innego. Doskonale potrafią żyć w grupie. Co więcej, moje stado ma wyraźną hierarchię i podział ról. Jest Królowa Michalina, którą koty szanują i obchodzą z daleka. Cała jej postawa komunikuje, że w tym towarzystwie nosi koronę. Michalina nie lubi się pospolitować z innymi kotami, domaga się poszanowania swojej sfery komfortu. Nie lubi czułości i bardzo rzadko kogoś wylizuje. To zdarza się czasami z jej siostrą, Olusiem albo Alunią. To paczka z tej samej hodowli i moja najstarsze maine coony. Czasami jednak również uległy podkłada główkę i tym podporządkowanym gestem zdobywa kilka liźnięć od Królowej. Naprzeciwko Królowej staje Prezes Edi. Królowa woli uniknąć z nim konfrontacji. Edi jest większy i silniejszy od niej, z łatwością odebrałby jej władzę. Ale Edi jest łagodny i spokojny, więc zwykle i on omija Michalinę.
Bartuś z Miłoszkiem to najlepsi kumple od spania i sesji lizanek. Tak samo Prezes lubi angażować się w usługi toaletowe. Często to nie uprzywilejowany odbiera usługę toaletową, ale ją świadczy. Wylizywanie może być wyrazem dominacji. Jest to zostawianie swojego śladu zapachowego na innym kocie. Oczywiście obdarowanemu tą usługą kojarzy się zapewne z czasami dzieciństwa i troską, jaką odbierał od matki. Często jednak takie sesje kończą się protestem wylizywanego, ponieważ przekroczone zostają jego granice. Bartuś bardzo lubi obłapywać i wylizywać inne koty w geście dominacji i posiadania. Zaczął od Olusia zaraz po dołączeniu do stada. Szukał u niego ciepła i bliskości matki, ale Bartuś miał już pięć miesięcy i myślę, że jego potrzeba zbliżenia się do Olusia miała też swoją przyczynę w potrzebie rywalizacji z jedynym podówczas chłopakiem w grupie. Bartuś w tych swoich czułościach był dość nachalny i Oluś niekoniecznie sobie ich życzył. Znacznie lepszym partnerem to mizianek jest dla dorosłego Bartusia okazał Miłoszek, kot znacznie większy i masywniejszy od niego. Miłoszek jest łagodny, ale Bartuś wie, że musi znać granice. Chłopaki generalnie jednak nie mają problemu z bliskością i nie ma pośród nich żadnych niechęci. Śpią ze sobą, układają się obok siebie, jedzą razem, nie mają żadnego problemu z tym, że któryś wkracza w przestrzeń osobistą drugiego. U dziewczyn to natychmiast oznacza aferę.
Osobnikiem omega w moim stadzie jest Staś. Staś jest najsłabszy z chłopaków, ma wadę serca i urodził się z luźniejszymi więzadłami w jednej łapce (aczkolwiek dzięki swojej niskiej wadze jest bardzo zwinny i sprawny). Jest też średniakiem, jeśli chodzi o wzrost. Ale jego pozycja w dużej mierze wynika także z jego charakteru. Staś to taka trochę ciapa i klasowa ofiara, kot który nie potrafi się obronić inaczej niż wołając mnie na pomoc. Proszę nie żałować Stasia. Z powodu swojej choroby i problemu z wchłanianiem po operacji wgłobienia jelita, Staś je na blacie w kuchni specjalne puszeczki i odżywkę którą bardzo lubi. Staś ma w domu szereg przywilejów i jest bardzo bardzo kochany. Zawsze biegnę na pomoc, jak zapłacze.
.
Mity na temat rasy
Ta piękna i przyjacielska rasa obrosła wieloma mitami. Wraz jej rosnącą popularnością w internecie można przeczytać coraz więcej na temat maine coonów. Niestety są to bardzo często stereotypy i ogólniki, wiedza obiegowa i powierzchowna, powtarzana w różnych wersjach.
Maine coon to giganty wśród kotów
Slogan, który można przeczytać na wielu stronach poświęconych rasie i największe nieporozumienie jej dotyczące. Otóż maine coony wcale nie są gigantami. Tak, to spore koty, ale nic więcej. Duże rozmiary statystycznie osiąga bardzo niewielki procent populacji i dotyczy to tylko samców. Zwyczajny maine coon jest większy od dachowca, ale nie jest gigantem. Przeciętna waga tych kotów nie czyni ich niczym niezwykłym. Maine coony nie są gigantami i nie mają nic wspólnego z rozmiarami dzikich kotów. Na zdjęciach widać naburmuszone pyski maine coonów ze wyczesaną i nastroszoną grzywą. Ich groźne spojrzenie przywodzi na myśl skrzyżowanie lwa i pumy. Potencjalnemu nabywcy wydaje się, że zapraszając domu takiego zwierzaka będzie posiadaczem czegoś niezwykłego i ekskluzywnego, kojarzącego się ze stylem życia celebrytów. Tymczasem nasz kot może wyglądać jak dorodny dachowiec. Patrzymy więc na to urocze skądinąd kocie i mamy nadzieję, że urośnie i zapuści futro. Urośnie owszem, ale ostatecznie możemy mieć w domu sześciokilagromawego kota z papierami z najlepszych linii. I trochę nas irytuje, kiedy znajomi na widok naszego kupionego za ciężkie pieniądze ulubieńca pytają niepewnie: “Czy on ma coś z maine coona?” I opowiadają nam natychmiast o wielkim maine coonie u sąsiada, który ponoć straszy okoliczne psy. W to pierwsze wierzę, bywają spore koty, w to drugie raczej wątpię, no chyba że psy wolą trzymać się z daleka od kota, któremu na ich widok nawet nie chce się ruszać z miejsca.
Waga i rozmiary maine coonów to pierwsza rzecz, o którą pytają nabywcy. Ludzi nie interesuje tak bardzo zdrowie ani charakter kota. No może poza tym, że wszyscy oczekują zapewnienia, że jest “miziasty”. Nabywcy chcą zobaczyć zdjęcia rodziców i są zachwyceni, jeśli wyglądają imponująco. Tymczasem pamiętajmy, że koty wybrane do hodowli to szczególnie dorodne osobniki i nie zawsze przekażą swoje doskonałe cechy całemu miotowi. Spośród kociąt wybiera się te za najdorodniejsze, z najlepszymi cechami rasy i takie koty zostają w hodowli albo sprzedawane są do innych. Nie spodziewajmy się więc, że nasz kotek na kolanka będzie wyglądał tak spektakularnie jak jego rodzice. Zamiast o wagę, pytajmy o zdrowie rodziców. Jedno z drugim niestety się łączy. Duże koty miewają problemy ortopedyczne, a kilogramy często są nadmiarowe, co oczywiście nigdy nie jest zdrowe.
Ile więc ważą maine coony? Moje maine coony pochodzą z ośmiu różnych hodowli. Największy Miłosz nie jest wcale najcięższy. Najcięższy jest Edek, waży około 8-9 kg, za jego wagę odpowiada jednak niejaki cielesny nadmiar. Oluś, Bartuś i Staś ważą pomiędzy 6-7kg. Waga dziewczyn to około 6-6,5 kg u tych większych i 4,5 kilo Aluni. Tu znowu najcięższa nie jest największa Michalina, która jest wybredna i nie lubi jeść. Jej wizualnie mniejsza siostra, o drobniejszym kośćcu, waży więcej od niej. Waga więc niekoniecznie jest wyznacznikiem rozmiaru. Podsumowując, przyjmuje się, że przeciętna waga samców mieści się w przedziale 6-8 kg, a kotek 4-6 kg. I to jest absolutnie wszystko, czego powinniśmy oczekiwać. Tak, owszem, bywają maine coony, które ważą 15 kg. Ale po pierwsze to jest rzadkość, po drugie zawsze należy brać poprawkę przy takich opowieściach na nadprogramowe kilogramy. Co więcej, naprawdę nie życzmy tego naszemu kotu. Jeśli chcemy, żeby żył długo i w dobrym zdrowiu, lepiej, żeby jego waga i rozmiary były przeciętne.
Groźne koty
Maine coony na zdjęciach patrzą na nas groźnie spod zmarszczonych brwi, a ich mocne i długie pyski kojarzą się z dzikimi kotami. Niektórzy kupują maine coona dokładnie właśnie dlatego, że wygląda groźnie i będzie budził szacunek sąsiadów. Zamiast serwala albo ocelota kupują maine coona, sądząc że będą mieli do czynienia z dziką wersją domowego kota, nieokiełznanym zwierzem o mocnej osobowości i silnych naturalnych instynktach. Cóż, kiedy mają później w domu wielką kocią ciapę, którą nie tylko nie postraszą sąsiada, ale muszą ratować przed dziećmi. No, ale jako to, czy ludzie patrzą tylko na zdjęcia, nie czytają informacji? Otóż na niektórych stronach w internecie można znaleźć rewelacje, że maine coony mogą być niebezpieczne, już dlatego, że są duże i mogą mieć problemy z agresją, co przez ich siłę bywa szczególnie niebezpieczne. Jest to absolutna i totalna bzdura. Owszem są dość duże i przez to silniejsze niż zwykłe koty, więc przepychanki przy podawaniu tabletek albo obcinaniu pazurków bywają trudne, są ciężkie i trudno je nosić, ale poza tym to koty absolutnie pozbawione agresji, wyjątkowo spokojne, łagodne i przyjacielskie. Lata selektywnej hodowli stępiły wszelkie naturalne instynkty tych kotów. Maine coon wychodzący do ogrodu być może będzie polował (i zabijał niepotrzebnie małe zwierzęta), ale generalnie te koty nie przeżyłyby w warunkach naturalnych, a w stadzie kotów dokarmianych byłyby prześladowane i przeganiane przez dachowce. W stosunku do innych zwierząt w domu jak również dzieci Maine coony wykazują się ogromną łagodnością i cierpliwością. Dlaczego też dokocenie w przypadku tych kotów zwykle przebiega bezproblemowo.
Muszą wychodzić
Mit który jest rozwinięciem poprzedniego. Skoro wygląd maine coona kojarzy się z cechami dzikiego kota, zakłada się, że te koty mają jakąś specyficzną potrzebę wolności albo ruchu. Również ich rozmiary sugerują że wymagają więcej przestrzeni. Muszą w związku z tym wychodzić, albo przynajmniej być wyprowadzane na szelkach. Jest to kompletną nieprawdą. Maine coony są leniwe i dość nieruchowe, a dzikie instynkty mają na poziomie chomika. Żadne koty nie powinny wychodzić samopas, a maine coon już zupełnie. To koty, które po pierwsze nie mają szans w przyrodzie, a po drugie wypuszczone bez nadzoru zginęły z naszego pola widzenia, ponieważ puchatym kotem każdy się natychmiast zainteresuje i zaopiekuje. Owszem, będą szczęśliwe w zabezpieczonej wolierze albo zabezpieczonym ogródku. Nie będą pewnie z niego uciekać, bo nie mają takich instynktów ani potrzeb, trzeba jednak pamiętać że do ogródka mogą zakraść się także dzikie koty i inne zwierzęta, nie jest to więc również w pełni bezpieczne.
Bardzo często również można spotkać się z poglądem, że maine coony trzeba wyprowadzać na spacery na smyczy. Przypuszczam, że do popularyzacji tego poglądu przyczyniły się filmiki z kotami nie tylko spacerującymi na szelkach, ale również podróżującymi i towarzyszącymi ludziom na wakacjach, na plaży, w samochodzie i nawet w egzotycznych miejscach. Czy to jest potrzebne kotom? Nie sądzę. To jest potrzebne ludziom. Oczywiście lepiej, kiedy kot spędzi wakacje z rodziną niż zostanie sam w domu albo w kocim hotelu. Te koty bardzo łatwo adaptują się do nowych warunków, więc przypuszczam, że wyjazdy są dla nich umiarkowanym stresem. Podróżowanie z kotem wymaga jednak treningu i pracy. Nawet do szelek niektóre koty nie przyzwyczajają się łatwo. Trzeba brać pod uwagę charakter kota. Mogę sobie wyobrazić prezesa Edka spacerującego szczęśliwie na smyczy. Ale kompletnie nie wyobrażam sobie wyprowadzania Aluni-strachuni, czy łatwo ulegającej przebodźcowaniu Dobrosi. Ja kotów nie wyprowadzam. Mieszkam w środku miasta i po prostu uważam to za niebezpieczne. Nigdy nie przewidzimy zachowania zwierzęcia w sytuacji, kiedy się czegoś przestraszy. Trzeba także brać pod uwagę kontakt z patogenami. Zwierzę, które nauczy się wychodzić, będzie domagać spacerów, nawet wtedy kiedy nie będziemy mieć na to czasu albo pogoda nie będzie sprzyjać. Kiedy jednak chcemy kota nauczyć podróżować, żeby towarzyszył nam wyjazdach i nie zostawał sam w domu, maine coony są do tego dobrą rasą.
Muszą jeść surowe mięso
Kolejna nieporozumienie związane z „dzikim'” wyglądem maine coonów. Nie, nie muszą jeść surowego mięsa, być na BRFie albo diecie „whole prey”. Oczywiście surowe mięso może być dodatkiem do gotowej karmy. Ale to tylko i wyłącznie decyzja opiekuna. Maine coony mają jednak pewne wymagania żywieniowe. Powinny być karmione karmą wysokobiałkową, co w praktyce oznacza karmy z działu „bezzbożowe”. Powinny dostawać dobrą jakościowo karmę, czy to są puszki czy karma sucha, to znowu wybór opiekuna. Na pewno nie powinny jeść śmieciowego jedzenia. Żadne koty nie powinny, ale maine coony mają delikatny układ pokarmowy i problemy gastryczne są częste u tej rasy. Maine coon to w ogóle delikatne koty i dlatego trzeba uważać na ich zdrowie.
Maine coony wyglądają jak na zdjęciach Sijki
Najbardziej znane i popularne wizerunki maine coonów, które można znaleźć w internecie, to zdjęcia Roberta Sijki. Ten fotograf i hodowca mieszkający w Chinach przyczynił się do utrwalenia specyficznego postrzegania tej rasy. Jego maine coony są wybitnie piękne, a jego zdjęcia specyficznie aranżowane. To nie są zdjęcia, to są kreacje. Po pierwsze koty są do nich, jak sądzę, przygotowywane poprzez kąpiel i czesanie. Po drugie nieziemskiej urody dodaje im ręka i wrażliwość fotografa. Wyglądają na zdjęciach naprawdę imponująco, z lwią grzywą i pyskiem jaguara. Niestety, wiele osób sądzi, że tak po prostu wygląda ta rasa. Przy takim założeniu możemy być rozczarowani kotem z dobrej hodowli kupionym za spore pieniądze.
Maine coony rosną i zmieniają się do 2-3 roku życia. Powoli rozwijają cechy rasy, powoli budują pokrywę włosową. Kociaki w wieku kilku miesięcy czasami zupełnie nie przypominają swoich wspaniałych rodziców. Niektóre mają bardzo krótkie futro. Kryza również pojawia się później. Ale nawet przy takim założeniu, musimy być świadomi, że nasz kot może nie wyglądać imponująco. A na pewno nie będzie wyglądał jak reproduktory na zdjęciach. Maine coon to bardzo zróżnicowana rasa. Te koty mają bardzo różny kształt pyska, uszu, różnej długości pędzle, mniejsze lub większe buły pod nosem. Mają również zróżnicowaną sylwetkę czasami bardziej krępą i mocną, czasami bardziej smukłą. Również ich futro waha się od gęstej spektakularnej okrywy do włosa prawie krótkiego, jedynie z charakterystyczną kryzą i ogonem. Musimy również pamiętać, że wygląd futra zależy od warunków, w jakich żyje nasz kot. Koty spędzające całe życie w mieszkaniu będą mieć na pewno uboższą okrywę niż te, które spędzają bardzo dużo czasu w wolierach na zewnątrz, a tak często bywa w hodowlach.
Zróżnicowanie tej rasy wynika z modyfikacji, którym podlegała w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Wśród maine coonów wyróżnia się tak zwany stary i nowy typ. Najprościej ujmując, stary typ jest mniej spektakularny i bardziej przypomina przodków tej rasy, a więc koty europejskie. Niektóre maine coony mają więc pysk wyglądający dość zwyczajnie i niezbyt długie pędzelki. Inne z kolei, te w nowszym typie, mają wydłużone pyski, długie uszy i wielkie pędzle. Mogą jednak mieć wtedy krótsze futro. Pamiętajmy również, że w internecie widzimy często zdjęcia kotów specjalnie wybranych do hodowli pod względem cech rasy. Niestety nawet jeśli rodzice wyglądają spektakularnie, nasz kot może nie odziedziczyć wszystkich ich cech. Może wyglądać po prostu przeciętnie.
Podpowiem jeszcze jedną rzecz. Maine coony wyglądają znacznie lepiej na zdjęciach, oczywiście dobrze zrobionych zdjęciach, niż w rzeczywistości. Sa prostu bardzo fotogeniczne i kamera wydobywa i wzmacnia ich specyficzne cechy. W rzeczywistości to po prostu koty, bardziej puchate, masywniejsze, z dużymi uszami i typowym dla tej rasy „stopem,” czyli linią nosa i czoła załamaną pod kątem.