Dom kotów i Agnieszki

razem (1)

Umaszczenie

 

Maine coony (mco) to bardzo zróżnicowana rasa. Bogactwo jej kolorystycznych wariantów i podwariantów jest nieogarnione. Niemal każdy maine coon wygląda inaczej. Warto jednak wiedzieć, że ta mnogość ma u podstawy dwa podstawowe kolory. Są to: czarny i jego rozjaśniona wersja niebieski oraz rudy i jego rozjaśniona wersja kremowy. Kolory te mogą występować w różnych odmianach  w zależności od rysunku albo jego braku. Maine coony bywają gładkie, czyli solid, a także pręgowane i szylkretowe (kotki). Szczególnie to ostatnie umaszczenie daje u maine coonów spektakularne efekty. Szylkretki mogą być czarne albo niebieskie, mogą mieć różną ilość bieli; kolory mogą tworzyć melanż, ale także mogą być wyraźnie odgraniczone. Ich dystrybucja jest nieomal z każdym razeim inna. Są także szylkretki pręgowane. Najbardziej kojarzące się z maine coonami umaszczenie, czyli pręgowanie, ma również swoje odmiany. Może pojawiać się w wersjach: pręgowanie klasyczne, tygrysie, cętkowanie i ticked. Każde z nich może może mieć również domieszkę bieli w różnych proporcjach. Maine coony mogą mieć białe skarpetki, plamki na nosie, biel na kryzie i brzuchu. Maine coony bywają także, mówiąc potocznie, łaciate. Innym jeszcze wariantem jest włos rozjaśniony od skóry, czyli umaszczenie dymne albo ze srebrem (może występować w kombinacji z innymi wzorami). Najmodniejsze ostatnio umaszczenie shaded to również włos cieniowany, przy czym zabarwiona jest tylko ¼ włosa, co daje efekt znacznie większego rozjaśnienia.

Wszystkie moje koty, z wyjątkiem dwóch, mają inne umaszczenie. Wybierając je, stawałam na różnorodność. Moje ulubione umaszczenie to szylkret. Mam cztery różne szylkretki, z których dwie to czarny szylkret, trzecia to czarny szylkret pręgowany, a czwarta to szylkretka niebieska dymna. Warto pamiętać, że szylkretowe  umaszczenie występuje zawsze tylko u kotek.

Od lewej: Michalina, czarna szylkretka z dużą ilością bieli. Umaszczenie w takiej proporcji nazywa się „bikolor”, potocznie zaś często używa się określenia „trikolor” (ang. calico). Szylkretkami skłonni jesteśmy nazywać kotki ciemniejsze w typie Marceliny. Na górze po prawej Marcelina, czarna szylkretka z minimalną ilością bieli (ale z cudowną plamką na nosie). Na dole od lewej: Alunia, czarny pręgowany szylkret. Pręgowanie widać właściwie tylko na jej buzi. Oprócz rysunku prążków, Alunia ma także typowe dla kotów pręgowanych obwódki wokół oczu. Reszta Aluni ma mieszankę kolorów, w której widać typowe dla kotów pręgowanych włosy z poprzecznymi prążkami na całej długości, z które odpowiada tzw. gen agouti. Jagódka, dolny prawy róg, to niebieska dymna szylkretka, typowy dla szylkretek melanż kolorów tutaj to niebieski, kremowy i biały. Jagódka jest dymna, ma więc przejaśniony od nasady włos (tzw. „dym”). Więcej zdjęć kotek można znaleźć w galerii na stronach im poświęconych (linki w imionach).

Poniżej umaszczenie kremowe i rude:

Oluś,  kremowy pręgowany ze srebrem (srebro, tak jak dym, to włos jasny u nasady) i Boguś, rudy. Uwaga, Boguś to rudy solid (czyli gładki). Otóż Boguś nie ma wcale pręgów. Jego oczy nie mają typowych dla kotów pręgowanych jaśniejszych obwódek. Jego rysunek to tak zwane „duchy”. Boguś ma grzbiet i ogon w większości faktycznie gładki. „Duchy” widać na łapkach i bokach.

A oto dwa koty pręgowane:

Staś prezentuje umaszczenie czarne klasyczne pręgowane ze srebrem. Klasyczne pręgowanie wygląda najprościej mówiąc jak kręgi. Inne warianty to pręgowanie tygrysie, cętkowane i ticked. Edi po prawej to właśnie czarny pręgowany ticked. W tym wariancie prążki są praktycznie niewidoczne. Żaden z moich kotów nie ma najbardziej typowego dla maine coonów umaszczenia, czyli czarnego klasycznie pręgowanego. Wydawało mi się zbyt oczywiste.

Umaszczenie czarne dymne:

Bartuś i Dobrosia to jedyne z moich kotów, które mają ten sam wariant umaszczenia. Bartuś jest jednak znacznie ciemniejszy. Ma czarną głowę, grzbiet i łapki. Jaśniejszy włos widać na jego kryzie, na brzuchu portkach. Dobrosia ma przejaśnienia bardziej wyraźne na całym ciele.

Na koniec Miłoszek, czarno-biały maine coon:

Cechy anatomiczne

 

Również pod względem budowy i cech anatomicznych maine coony mogą wyglądać zupełnie inaczej. To, co wyróżnia i charakteryzuje tę rasę, to “stop”, czyli załamana linia profilu, dalej pędzle na uszach, kępki futra na łapach oraz wydłużona sylwetka. Aczkolwiek istnieje ogólny standard rasy (każda federacja wyznacza swój), maine coony mogą wyglądać bardzo różnie. Jedne mają bardziej okrągłe pyski, inne bardziej wydłużone, jedne mocne i wyraziste, inne z kolei zwyklejsze. Uszy mogą być trójkątne i proporcjonalne wobec głowy, inne zaś wyglądać jak słuchy u zająca. Pędzelki mogą mieć postać drobnych kępek albo mogą być wielkie jak malarskie pędzle. Sylwetka maine coonów jest wydłużona, jednak są również koty o długich i smukłych nogach. Ogony mogą wyglądać jak gęste okrągłe szczotki albo mogą mieć długie jedwabiste futro. Większość maine coonów nosi ogon prosto, ale bywają też kity zakręcone i zazarzucane na plecy. Futro jest również bardzo różne. Przede wszystkim pamiętajmy, że są to koty półdługowłose. Nie będą mieć więc nigdy tak spektakularnej okrywy, jak norweskie leśne, syberyjskie, ani ragdolle. Nowsze odmiany maine coonów mają futro dużo krótsze. Futro wtedy ma dużo podszerstka i jest gęste, jednak nie obfituje wtedy w jedwabisty długi włos, który cechuje odmiany starsze. Maine coony mają kryzę i zwykle dłuższe futro na nogach i brzuchu. Ich okrywa jednak zależy od warunków, w jakich żyją. W miejskim mieszkaniu zapewne będą mieć futro rzadsze i krótsze niż w wolnostojącym domu z całorocznym dostępem do wybiegu. Niektóre maine coony, i trzeba sobie to powiedzieć jasno, mają futro raczej krótkie i skromną kryzę. Inne mają futro dłuższe i bardziej spektakularną okrywę. Generalnie długie futro jest spuścizną po przodkach zamieszkujących śnieżne lasy stanu Maine. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach rasa ta przeszła wiele modyfikacji i współczesne maine coony nie przypominają tych historycznych. Mówi się wobec tego o tak zwanym starym i nowym typie. Tutaj można zobaczyć archiwalne zdjęcia kotów w starym typie.

Stary typ

Stary typ maine coona to określenie bardzo pojemnie i trudne do ujęcia w konkretnej definicji. Prawdziwego starego typu już nie ma. Są natomiast wciąż maine coony, które mają jego cechy. Mają mniejsze uszy, szerokie u nasady, ustawione bardziej na boki, małe pędzle, krótszy pysk i ogólnie bardziej okrągłą głowę. Mówiąc w uproszczeniu, bardziej przypominają dachowce albo norweskie leśne. Mają również mocniejszą budowę, krótsze nogi i dłuższe futro. Nie jest typ dla tych, których pociąga „dziki” wygląd tej rasy. Wręcz przeciwnie, te koty mają niejako łagodniejszy wyraz i nie są tak spektakularne jak późniejsze modyfikacje.

Stary typ obrósł wieloma mitami i nieporozumieniami. Wiele osób wypowiada się o nim z sentymentem, bo wydaje się bardziej naturalny i prawdziwy niż niż nowomodne przerasowione osobniki. U innych z kolei ten sam sentyment wydaje się tęsknotą za kotem lepszym w sensie rozmiaru, dorodności i „dzikości”. Tymczasem stary typ przypominał europejskiego kota domowego, od którego się wywodzi, czyli dachowca. Nie robił zatem wrażenia, o które chodzi tak bardzo w tej rasie współcześnie. Zapewne przodkowie współczesnych maine coonów, koty żyjące dziko w śnieżnych lasach stanu Maine, miały długie futro i puchate ogony (którymi podobno okrywały się przed zimnem). Nie było tu jednak żadnego „wow”. Maine coony, co więcej, były autochtonami, kotami wiejskimi mieszkającymi na farmach albo żyjącymi w stanie dzikim. Były więc tym, czym dla nas byłaby trochę inna odmiana dachowca. Rasa spopularyzowana i rozmnażana w XIX-wiecznej Ameryce, bardzo łatwo wypadła z łask pod wpływem modnych ras importowanych z Europy. Nowożytna historia maine coonów zaczyna się w Stanach  dopiero w latach 60-tych XX wieku, a  FIFE przyjęła je w swój poczet dopiero w latach 80-tych. Tutaj można zobaczyć archiwalne zdjęcia kotów w starym typie. Tak wyglądały maine coony pod koniec XX link. A tak wygląda współczesna próba rekonstrukcji starego typu link. W Stanach wciąż znajdowane są w stanie naturalnym koty, mające pierwotne cechy i próbuje się je włączać do linii hodowlanych. Zdjęcia pochodzą z bardzo ciekawego artykułu o historii rasy  The Maine Coon History in 9 Short Chapters.

Nowy typ

Odkąd maine coony zawitały do Europy rozpoczynają się próby udoskonalania tej rasy i pogoń za coraz bardziej spektakularnym wyglądem. W Europie zaczęto hodować nowe linie, stawiając na wzmocnienie cech, które miały się kojarzyć z naturalnym, dzikim pochodzeniem tych kotów. Rosły rozmiary, ale też rosły uszy, pędzle stawały się coraz bardziej krzaczaste, a pyski nabierały groźnego, naburmuszonego wyrazu. „Eurocoon”, jak nowy typ nazywają w Stanach, to już zupełnie inny kot niż jego faktycznie dzicy przodkowie. Europejskie modyfikacje zdobywają popularność nawet w Stanach, bo wyróżniają tą rasę spośród innych. Maine coona w nowym typie trudno pomylić z norweskim leśnym albo syberyjskim. Modyfikacje te niestety czasem przybierają nieco kuriozalne formy, aczkolwiek co się komu podoba link. Przodują w tym szczególnie hodowcy zza wschodniej granicy. Koty pochodzące stamtąd są po pierwsze ogromne, po drugie bywają przerasowione na tyle, że odbiegają coraz bardziej od standardu rasy. Ameryka, ojczyzna tego gatunku, wciąż przywiązana jest do jego bardziej tradycyjnego wizerunku, ale ulega powoli także modzie na europejskie produkcje z wielkimi pędzlami i pyskami pumy. Maine coon, rasa, która w Europie obecna jest dopiero od 40 lat, zmienia się dosłownie na naszych oczach, koty kilkunastoletnie wyglądają inaczej niż oferowane obecnie kocięta. Pytanie, jak maine coon będzie wyglądał za 20 albo 30 lat.

Stary i nowy typ - podsumowanie

Najkrócej ujmująć, koty w starym typie są zbudowane bardziej harmonijnie i są mniejsze, ich uszy wydają  proporcjonalne wobec głowy, są szersze i bardziej rozsunięte na boki. Głowa jest raczej okrągła, pysk stosunkowo krótki, “stop” leżej zaznaczony. Ciało jest zwarte i przypomina proporcjami kota europejskiego. Futro jest zwykle dłuższe i opada jedwabistymi falami. Nowy typ maine coona to modyfikacja rasy zmierzająca w stronę uatrakcyjnienia tego, co stworzyła natura, a człowiekowi kojarzyło się ze zwykłym dachowcem, czyli kotem europejskim, od którego ta rasa się wywodzi. Podczas gdy w Stanach maine coony wciąż przypominają swoich przodków, europejskie maine coony zmieniają się i rosną. Powiększają się przede wszystkim ich rozmiary i masa. Wydłużone uszy tracą naturalne proporcje, osadzone coraz bardziej pionowo, pędzle z małych kępek rozrastają się w zagajniki, “stop” jest coraz bardziej wyakcentowany, co sprawia, że wysunięte czoło nadaje ich pyskom specyficznego groźnego spojrzenia spod jakby wiecznie ściągniętych brwi. Za tym idą także często wyższe i dłuższe nogi, ale równocześnie krótsze futro. Koty, jakie możemy spotkać obecnie w hodowlach, są zwykle mieszanką cech starych i nowych, co najlepiej widać po zróżnicowaniu okrywy włosowej. Generalnie jednak nowsze modyfikacje mają gęste futro z dużą ilością podszerstka, a mniejszą ilością błyszczącego włosa okrywowego.

Cechy wyglądu na przykładach

 

Kiedy szukałam moich pierwszych maine coonów, z bardzo niewielką jeszcze wtedy wiedzą o tej rasie, zdecydowanie odrzucałam koty o przejaskrawionych cechach. Nie byłam nigdy wielbicielką kotów rasowych. Miałam zawsze dachowce i byłam przeciwna kupowaniu zwierząt. Byłam ogromnie przywiązana do moich dwóch schroniskowych kotek, Puchatka i Prosiaczka. Tricolorka i krówka były centrum mojego świata. Uwielbiałam ich białe futerko, różowe łapki i słodkie pyszczki. Niestety, 16-letni Puchatek odszedł. Zostałam ze schorowanym, cukrzycowym Prosiaczkiem i bardzo, ale to bardzo pragnęłam nowego kota, który wniósłby w nasze życie świeżą energię i radość. Zdawałam sobie jednak sprawę, że mogę w ten sposób skrzywdzić Prosiaczka i dlatego dla jego dobra postanowiłam zwrócić się w stronę kotów rasowych. 

Wybrałam maine coony po pierwsze z uwagi na ich łagodny i towarzyski charakter, ale także dlatego, że ze wszystkich kotów rasowych wydawały mi się najbardziej prawdziwe. Nie chciałam rasowego dziwadła. Wielkiego futrzanego pufa, niebieskich oczu ani umaszczenia point, ani słodkiego pluszowego misia. Chciałam kota. Nowy typ, stary typ – nie miałam o tym pojęcia. Kierowałam się w stronę naturalnych cech, intuicyjnie odrzucałam koty o przerasowionych cechach. Nie podobały mi się wcale psie pyski, busz na uszach, ani napompowane policzki. Chciałam kota, który wyglądałby jak kot domowy, a nie dziki. 

Ludzie cenią w kotach różne cechy, niektórzy chętnie w domowym mruczku widzą drapieżnika i zachwycają ich jego naturalne instynkty, niezależność, potrzeba wolności, zdolności łowieckie. Ja postrzegam koty inaczej. Kot wychodzący oczywiście będzie drapieżnikiem i będzie realizował dziką część swojej natury. Jednak kot mieszkający z człowiekiem, szczególnie w miejskim mieszkaniu, i tworzący z nim silną więź, to zupełnie inna historia i inne zwierzę. Oswojone, udomowione, ale dużo więcej – uczłowieczone. Taki kot dostosowuje się do naszego stylu życia i przejmuje nasze nawyki. Akceptuje bardzo dobrze warunki, w jakich żyje, ceni sobie wygodę, frykasy w misce, ale przede wszystkim kontakt z człowiekiem i jego miłość. Moje dachowce nie wybierały się nigdzie, zdarzały się co najwyżej rozrywkowe ucieczki na piętro powyżej. Były doskonale przyzwyczajone do życia w mieszkaniu i dzieliły za mną wszystkie aktywności. Być może jest coś w tym, że zwierzęta upodabniają się do swoich właścicieli, ale myślę, że raczej są takie, jak je postrzegamy i traktujemy, a ich charakter kształtuje się poprzez naszą interakcję z nimi. Moje koty były zawsze słodkie, łagodne, domowe, miziaste, bo tak myślałam o nich. 

Zdecydowałam się na maine coony poszukując łagodnego towarzysza dla mojej leciwej i seniorki, ale też kota który byłby delikatny i przyjazny wobec przychodzących do mnie na lekcje ludzi. Chciałam, żeby wygląd kota odzwierciedlał te cechy. Dlatego nie chciałam zająca ani pumy. Przeglądając zdjęcia dostępnych kociąt szybko zorientowałam się, czego szukam, a co odrzucałam. Dlatego moje pierwsze maine coony mają przyjazne, miłe, okrągłe buzie o harmonijnych rysach. Intuicyjnie skierowałam się w stronę kotów o cechach starego typu.

Michalina

Michalina to szczęście początkującego. Michalina jest wyjątkowo pięknym przykładem swojej rasy. Duża i dorodna, o wspaniałej kryzie, puchatym, grubym ogonie i mocnej, ale harmonijnej budowie. Ujął mnie jednak przede wszystkim słodki wyraz jej pyszczka. Nie zapowiadał charyzmy i zdecydowania przyszłej Królowej. Michalina ma raczej okrągłą głowę, niezbyt duże uszy, szerokie u nasady, z umiarkowanymi pędzlelkami. Ma szeroki, mocny i wyrazisty, ale raczej krótki pyszczek, z „bułami” pod nosem. Jest naprawdę dużą kotką, większą od niektórych chłopaków. Więcej zdjęć każdego z kotów można obejrzeć pod linkiem z imieniem odsyłającym do podstrony o nim.

Marcelina

Siostra Michaliny, Marcelina, jest od niej nieco drobniejsza, choć wciąż dość spora, ma jednak delikatniejszą budowę i również delikatniejszy i mniej pełny pyszczek, za to większe pędzle. Marcelina ma najkrótsze futro ze wszystkich moich maine coonów. Okresowo traci prawie zupełnie kryzę. Jej siostra prawie od początku miała okrywę dorosłego kota, mała Marcelinka miała bardzo cienką okrywę i ogonek. Potem jej futro okryło się dłuższym włosem i kita pięknie zgęstniała, ale w okolicach jednego roku zrzuciła z niej masywnie futro. Było to na tyle dla mnie niepokojące, że robiłam jej nawet wtedy badania. To się zresztą powtórzyło się później także u innych moich kotów. Kryza pojawiła się u niej dopiero w okolicach drugiego roku życia. Jej futro krótkie futro jest jednak kompletnie bezproblemowe i bezobsługowe. No i Marcelina ma cudownie plamki na nosie i na łapkach i naprawdę wyjątkowy charakter.

Oluś

Moje kolejne dwa maine coony pochodzą z tej samej hodowli i nawet z tej samej linii. Ich wygląd jednak był inny i muszę przyznać, nieco mnie zaskoczył. Malutcy Oluś i Alinka odbiegali od Michaliny i Marceliny w ich wieku. Byli znacznie drobniejsi, a ich pyszczki były delikatniejsze. Maine coony mogą wyglądać bardzo różnie i również rozwijać się bardzo różnie. Oluś i Alinka rozwijali się wolno, ale wyrośli na urocze koty. Może nieduże, ale ładne i proporcjonalnie. 

Oluś ma okrągłą głowę, zwartą, o krótkim pyszczku, niewielkie uszy i malutkie pędzelki. To ostatnie pewnie jest niejakim jego brakiem. Ma za to to bardzo długi ogon, który nosi prosto i który wygląda jak pióro. Jako malutki kotek Oluś miał na sobie dużo koloru. Muszę przyznać, że ze zdjęć sądziłam, że jest rudy. Potem jednak Oluś wytracił kolor niemal zupełnie. Kiedy przyjechał, był, powiedziałabym, beżowy. To było moje pierwsze spotkanie z umaszczeniem srebrnym, patrzyłam na niego i próbowałam zrozumieć, o co chodzi z tym srebrem, bo na Olusiu go nie było prawie wcale. Beżowy, kremowy czy rudy Oluś był chodzącą miłością, cały czas prężył grzbiecik i domagał się pieszczot. Oluś powoli nabierał koloru, budował futro i rozwijał cechy rasy. Teraz to średniej wielkości kot, który na pewno wśród innych maine coonów nie przyciągałby wzroku. Ale dwadzieścia lat temu właśnie tak wyglądały maine coony. Uwielbiam słodycz jego charakteru.

Alinka

Alinka jest bardzo malutką i drobną koteczką, ale wciąż mieści się w granicach normy dla kotek tej rasy. Ma rasowy profil, ale krótki, niewielki pyszczek. Kiedy była mała, jej drobna buzia nie współgrała z wielkimi uszami i oczami. Uszy Alunia ma w nowym typie, z dużymi czarnymi pędzlami rysia.  Te uszy zdawały się zupełnie nie pasować do jej pyszczka, jak zapożyczone od innego zwierzęcia. Z czasem proporcje się wyrównały. Wciąż jednak Alunia ma wielkie sarnie oczy i wdzięk jelonka Bambi. W przeciwieństwie do wydłużonej sylwetki Michaliny i Marceliny, budowa Aluni jest bardziej kompaktowa. Alunia jest lekka, zwinna i bardzo skoczna. Maine coony bywają niezgrabne i ciężkie, Alunia porusza się z lekkością i gracją. Ma urocze małe łapunie z białymi skarpeteczkami i dość krótki ogonek, zakończony rudą plamką.

Bartuś

Bartuś to zupełnie inna historia. Kiedy po roku z moimi pierwszymi maine coonami szukałam kolejnego kota, postanowiłam postawić na maine coona w nowy typie. Początkowo nie mogłam się przyzwyczaić do wyglądu Bartusia. Przypominał bardziej psa niż kota. Jego sterczące pionowo, wydłużone uszy i długi pyszczek upodabniały go do dobermana. Bartuś miał bardzo bardzo krótkie i cienkie futerko, powiem szczerze, patrzyłam na niego z lekkim przerażeniem, zastanawiając się, co z niego wyrośnie. Na szczęście, dość szybko u Bartusia zaczęło pojawiać się dłuższe futerko, a dorosły Bartek jest mocno ofutrzony, ma piękną kryzę i dość niezwykłe bokobrody. Bartuś ma jeszcze jedną szczególną cechę, Jest nim zadarty ogon. Powiem szczerze, nigdy czegoś podobnego u kota nie widziałam. Sposób, w jaki go nosi, zapewne nie dodaje mu urody, Bartuś nie prostuje ogona, ale jak pies zarzuca go na plecy. Tak jednak również zdarza się u maine coonów

Staś

W przeciwieństwie do Bartusia, czy Olusia, mały Staś był miniaturką dużego kota, to znaczy dorastając niewiele się zmienił. W wieku pięciu miesięcy miał już piękną kryzę, gęste futerko i dorosłe proporcje. Staś, w przeciwieństwie do Bartusia, jest raczej kotem w starym typie. Ma okrągły pyszczek z bardzo wyraźnie zarysowanymi pełnymi policzkami i długie, jedwabiste futro, spływające falami.

Edi

Muszę przyznać, że Edi też był zaskoczeniem. Edi był już wtedy pięciomiesięcznym, bardzo dobrze rozwiniętym i solidnie wyglądającym kotem, z piękną kryzą, z bardzo dobrej linii. Ale wydawał się nie mieć proporcji maine coona. Był okrągły. Maine coony mają zwykle wydłużone, prostokątne ciało, Edi miał okrągły korpus, a do tego cienkie łapy. Zastanawiałam się, czy on kiedykolwiek rozwinie sylwetkę maine coona. Ale Edka z czasem wyciągnęło, a przede wszystkim zrzucił wagę. Maine coony w fazie intensywnego wzrostu jedzą dużo, szybko i łapczywie. Mogą w tym okresie mieć nadwagę, ale mimo wszystko nie powinno się im ograniczać jedzenia. W okolicach około roku ta łapczywość zwykle ustępuje i zbudowana wcześniej waga może spaść. Taką przemianę przeszło kilka moich kotów. Najbardziej spektakularna była przemiana Edka. Edek w dalszym ciągu to kot o sporych gabarytach, ale w tej chwili ma zupełnie inne proporcje. Jego mocna budowa przypomina stary typ, ale Edek ma wiele cech nowego typu. Jego pysk jest wydłużony, tak samo jak uszy z wielkimi pędzlami. Muszę przyznać, że Edek to najbardziej fotogeniczny i malowniczy z  moich kotów. Jego pysk jest bardzo ekspresyjny i wychodzi świetnie na zdjęciach. Edi wydaje się robić różne miny, w tym słynny mainecooni „burmusz”.

Jagódka

Jagódka to również jedna z większych przemian. Jako mały kotek była drobna, miała bardzo cienkie futerko i mysi ogonek, a jej malutki pyszczek wydawał się nie nie pasować do całej reszty. Zwłaszcza, że Jagódka jadła dużo i miała trochę nadwagi. Jagódka tymczasem wyrosła na całkiem sporą kotkę. Zrzuciła wagę i nabrała proporcji. Bardzo szybko pokryła się piękną gęstą okrywą, teraz to chyba najładniejsze futro w rodzinie. Jej pyszczek jest odrobinę w nowym typie, wydłużony i raczej prostokątny jak u Bartusia, ale jej uszy są niewielkie i proporcjonalne. Znakiem rozpoznawczym Jagódki jest piękna kita, którą nieco zawija, ale to tylko dodaje jej urody, bo wymachuje nią jak strusim piórem.

Dobrosia

Dobrosia, była niezwykle pięknym kociakiem, w wieku trzech miesięcy miała cudną kryzę i gęste futro. Ale potem zaczęła jedno i drugie tracić i przez długi okres wyglądała jak nieopierzony podlotek. Dopiero w okolicach drugiego roku życia zaczęła odbudowywać okrywę. Zapuściła piękną kryzę i futerko jej zgęstniało. Dobrosia ma bardziej kompaktową sylwetkę, tak jak Alunia i dość krótki ogonek jak ona. Jak Alunia również Dobrosia jest niewielka i bardzo wrażliwa. Buzia Dobrosi jest zdecydowanie w starym typie, okrągła z proporcjonalnymi uszami. Umaszczenie czarne dymne powoduje, że Dobrosia ma przejaśnienia nad oczami niczym brwi, co nadaje jej twarzy mimiki i wyrazu. 

Miłosz

Miłosz to kot inny od pozostałych. Przede wszystkim Miłosz jest bardzo dużym, wręcz spektakularnym kotem. Jest przepięknym dorodnym kocurem, jednak jego rozmiar okupiony jest problemami ortopedycznymi. Miłosz jest inny także dlatego, że ma odmienny rodzaj futra. Nie jest to futro, które tradycyjnie kojarzy się z maine coonami. Jest gęste i sztywne, przypomina bardziej sierść dachowców. Takie futro to zdecydowanie dziedzictwo nowszych modyfikacji rasy. Również wielkie pędzle na jego uszach o tym świadczą.

Boguś

Boguś to chyba kot najbardziej w nowym typie. Ma wydłużony pysk o mocnym wyrazie i duże uszy. Ma także futro w nowym stylu, bardzo gęste, z dużą ilością podszerstka. Boguś jest jeszcze bardzo młody, więc trudno oceniać, jaką szatę zbuduje docelowo. Ma gęsty, puchaty, może nawet krzaczasty ogon, ale generalnie okrywę na razie dosyć krótką. Boguś ma mocną budowę i grube łapy, wciąż jeszcze nie osiągnął docelowej wagi, ale już teraz jest solidnym kocurem. Zmienił się stosunkowo niewiele od czasu, kiedy do mnie przyjechał, oprócz tego oczywiście urósł i zmężniał. 

Podsumowanie

Trzeba pamiętać, że po pierwsze maine coony to niezwykle zróżnicowane rasa, po drugie przechodzą ogromne metamorfozy w trakcie swojego rozwoju. Zapewne fachowe oko hodowcy jest w stanie przewidzieć, jak zmieni się nasz kociak, my jednak bardzo często tego nie potrafimy. Nie powinniśmy martwić się faktem, że nasz kotek ma cienkie krótkie futerko i ani śladu kryzy. Zapewne drobny kotek nie stanie się wielkim kocurem o mocnej budowie, ale może się bardzo ładnie rozwinąć w średnich rozmiarów maine coona. Z kolei bardzo piękne futerko w wieku, w jakim bierzemy kotka, nie musi automatycznie świadczyć o tym, że kot będzie miał spektakularną okrywę. Jaki by jednak nie był, jako maine coon będzie zawsze miał wyjątkową urodę i urok.

Scroll to Top